Wówczas przybyłem do Kartaginy
Płonąc płonąc płonąc płonąc
0 Panie Ty wyrywasz mnie
0 Panie Ty wyrywasz
płonąc
Wspominamy dzisiaj,
mieszkańcy Lipin czynią to szczególnie uroczyście, Świętego Augustyna.
Asocjacji tysiąc. Ośrodkiem jednej z nich są przytoczone słowa oraz ich
poetyckie rozwinięcie. Formuła z Kartaginą to wyimek z rozdziału pierwszego
księgi trzeciej „Confesiones” najsłynniejszego dzieła. Poetyckie rozwinięcie to
zasługa Thomasa Stearnsa Eliota, który nadał najwłaściwszej formule funkcję ekspozycji
przeżycia duchowego, jakim jest doświadczenie nawrócenia. Żeby rozwiać wątpliwości,
u Św. Augustyna rozmaite paści i śmieci udające rzeczywistość, zyskały nagle rangę
owoców skażonego pola. Celowo nie mówię o statusie tylko o randze. Mieć te
sprawy za śmieci mógł Św. Paweł. Augustyn musiał je najpierw posegregować, czyli
podotykać, poprzenosić, pobyć z nimi. Początkowo myślałem, że nasz Bohater porusza
się pasażem ognia, że ogarnięty rozpaczą drepcze bez określonego celu, byle znaleźć
się u wylotu. W okresie graniczącej z nieodpowiedzialnością mody na Augustyna
pojawiła się „Ziemia jałowa” ukazująca w świętym biskupie Hippony pomost nad
trampoliną. Ciągle uważałem, że trzeba płonąć, że właśnie na tym polega specyficzny
charyzmat tego świętego. Tymczasem wystarczy ogniem oprawić serce. Augustyn z
wypatroszonym płonącym sercem na dłoni powszechne wyobrażenie świętego. Pewnego
razu posłuchałem języka, można by rzec: wreszcie. Początkowe zaskoczenie zagłuszyła
kolejna w moim życiu eureka. Jak mogłeś tego nie widzieć, jak mogłeś tego nie
słyszeć, jak mogłeś się tego nie domyślić; przecież to Pan płonie, płonie, płonie
i wyrywa płonąc. Wyrywa niekoniecznie z ognia, wyrywa ze snu rzeczywistości
podającej – jak przywykł pisać Jan Kochanowski – (kolczasty) tył. Pan płonie,
płonie, płonie, płonie. Płonąc wyrywa, płonąc nie spala się, teraz dopiero,
dopiero teraz Jest Bardziej. Tylko płonąc wyrywa… Augustyna, Ciebie Czytelniku
i mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz