poniedziałek, 25 maja 2020

Rzeczowniki

    Miasta powołują do istnienia: odważne myśli oraz nieprzebrane zasoby dostępnej materii. Jakieś kłody, bale, kamienie, okrawki skał, wapno, piasek, inne drobiazgi, drobiny, odrobiny. Tworzywem miast stał się cierpliwie oczekujący zasób. Nie stworzysz miasta z niczego; owszem – położenie terenu, na którym ma powstać, uchodzi za więcej niż istotne. Dyrygenci planowania przestrzennego nader często wspominają śmiałe wycieczki tyczone szlakiem niedawnego bezkresu, otwartego na przestrzał horyzontu. Tymczasem ludzie mniej świata ciekawi budują z tego, co znajdą na podorędziu, co im wpadnie w ręce. Współrzędne geograficzne nowożytnych miast wywoływały je w rejonach oferujących obfitość bezcennych zasobów. Przeglądam dzieje rodzinnego miasta - o wiek raptem starszego ode mnie – i odczytuję w nich pierwotną intencję śmiałych, krewkich, zawziętych, zdeterminowanych rajców; przyglądam się wirtualnym pustym cokołom, na których stać powinny spiżowe podobizny sylwetek godnych upamiętnienia; oglądam domniemane miejsca wiecznego spoczynku i konstatuję z przykrością, że liczne pokolenia zstępnych przenigdy nie miały i długo mieć nie będą dla nich choć grama litości, tym bardziej poważania i należnej czci. Na kościach ojców założycieli zdeponowanych w punkcie Oczekiwania, wzniesiono ekstatyczny gmach Biblioteki Śląskiej. To jeden z typowych paradoksów albo (wyzłośliwiając) paroksyzmów mojego miasta. Dzieje tej przestrzeni oddaje najpełniej związek wyrazowy: terra incognita. Kiedy, pytam bez nadziei uzyskania odpowiedzi, dokona się tutaj cud odwrócenia tendencji? Kiedy czymś powszechnym stanie się wiedza o tym: kto, z czego i za czyje pieniądze kroił, dobywał, przewoził, nasadzał; kto budował, tynkował, kto wstawiał drzwi, okna, kto przykręcał rynny, osadzał parapety... Póki ma trwać powszechna niepamięć spraw? Niepamięć, której rozsadnikiem mogła być bezprzykładna klątwa wywłaszczonych, miejscowych farmerów skazanych w epoce gwałtownej industrii na przykre sąsiedztwo aligatorów technokracji. Taka była cena: wysoka, wymierna, horrendalna za wprowadzenie miasta jednocześnie do kilku wsi – ugruntowana powszechna niepamięć i mimo czynionych raz za razem zabiegów zasadnicza ich nieobecność w pieśniach kołowrotków, nuconych przy darciu pierza, podczas przeprawy promowej albo podczas antraktu  rozsadzającego występy najętych muzykantów. Ciekawe czy i jak dalece mam rację; od dawna żywię przekonanie, że tylko być może. 

Tak, ale miałem o czymś innym i na inny temat. Statkiem pijanym miota wielkomiejska bryza. Miałem, chciałem o rzeczownikach. To jedyny punkt wspólny, jedyna cecha zdolna ogarnąć przytoczone niżej zbiegowisko wyrazów. Jak miasta powstają z materii początkowo izolowanej, tak tworzywem wypracowań (maturalnych i innych) są słowa. Ich pojawienie się w tym zestawieniu to zasługa swobodnego kojarzenia. Odwiedzasz las - zastajesz drzewa, krzewy, porosty i skrawki obecnego nad nimi nieba. To samo spotkasz w lesie widzialnych - wszystko na to wskazuje  - rzeczowników. Gdy zobaczysz, przyjrzysz się im, gdy przyjmiesz do wiadomości, że istnieją, oznaczać to będzie, że już masz z czego budować, z czego wznosić, kształtować; że już masz co polerować, naznaczając mocą sensy własnych wypowiedzi. Posyłam cię w ten rozdygotany nieporządkiem tłum niczym owcę między watahę, żebyś z wymownej, bezcennej materii uczynił zawczasu substancję do uporządkowania. 

      Gdy piszesz wypracowanie (maturalne czy inne) pamiętaj, że nadrzędnym impulsem twórczym jest myśl - przejaw nagłego zrozumienia, które zaistnieć też może poza słowami. Ta myśl jednak ma naturę delikatną, co najmniej wstydliwą, nie powinna zatem, nie może przejawiać się zbyt długo bez kostiumu. Słownictwo (rzeczowe i inne) wyznacza obszar części wspólnej, czyli w równym stopniu należącej do autora i czytelnika.

Surowemu składowisku wyrazów - rzeczowników nadaj cechy zgromadzenia, przekształć w organizm, z którego wyłoni się solidny amfiteatr ze słów: konstrukcja o strukturze otwartej i przewiewnej. Po znaczenie niektórych wyrazów będziesz się musiał udać do słownika (drukowanego lub zawieszonego w sieci). Samo czerpanie ze źródła powinno przywołać klimat fascynującej przygody.     

A oto zbiór rzeczowników, przy pomocy których napiszesz wartościową rozprawkę maturalną, esej literacki, frapujące wspomnienie, list prywatny i handlowy, udane przemówienie, mowę powitalną, pożegnalną, okolicznościową, nauczającą, apologetyczną, integracyjną, felieton. Przedstawiony zasób nie jest ani kompletny, ani wystarczający. Mam nadzieję, że ani w jednym, ani w drugim epitecie nie dostrzeżesz wady; że ani jednego, ani drugiego nie potraktujesz jak jedynej zalety. Niech więc ogary przebudzonej ciekawości pójdą wreszcie w las. Będzie to przeprawa konstruktywna i fascynująca.        

autor, twórca, dzieło, arcydzieło, dylogia, trylogia, akt, scena, narracja, narrator, postać, bohater, osoba, persona, antagonista, protagonista, garnitur, sekwencja, rozdział, akapit, koncept, epoka, prąd, impuls, wniosek, przesłanie, aforyzm, maksyma, idea, światopogląd, kontekst, pióro, natchnienie, impuls, transformacja, pojemność, wartość, wartościowość, aksjologia, ontologia, byt, zmysł, recepcja, tradycja, nawiązanie, poeta, grupa, manifest, konflikt, podpowiedź, alegoria, metafora, synekdocha, litota, animizacja, antropomorficzność, tekst, powieść, nowela, opowiadanie, anegdota, wiersz, wers, wersyfikacja, akcent, średniówka, zwrotka, strofa, refren, struktura, przypowieść, szkatuła, parabola, awantura, motyw, sprężyna, esej, felieton, harmonia, wątpliwość, honor, utopia, nowomowa, język, brzmienie, konserwatyzm, zachowawczość, dykcja, nurt, humanizm, reforma, reformacja, reformata, fermata, onomatopeja, test, artykuł, podbródek, podnośnik, książka publikacja, czasopismo, periodyk, periodyzacja, charakter, zdrobnienie, zgrubienie, nacechowanie, kazanie, homilia, apel, nauczanie, koncepcja, laureat, nuworysz, senior, epigon, grafoman, awans, licencja, księga, rozkład, układ, wypracowanie, myśl, aspekt, strona, funkcja, epizod, epilog, epos, epopeja, ekstremum, ekstremista, wandalizm, autorytaryzm, uniwersalizm, epoka, eon, wariant, wątek, motyw, topos, mit, archetyp, model, różnica, kontrast, jasność, wielość, konwencja, sonet, poemat, utwór, komponent, twierdzenie, teza, hipoteza, antyteza, antynomia, synonim, synonimia, ognisko, konspekt, homo viator, angelizacja, pozytywizm, modernizm, klasycyzm, sentymentalizm, awangarda, futuryzm, futurysta, ekspresja, impresja, kompozycja, ważność, konkret, fatalizm, neutralność, ekstremum, ekstremalność, romantyzm, renesans, odrodzenie, średniowiecze, barok, ogród, wirydarz, kostium, rola, infekcja, nauczanie, dydaktyka, wychowanie, zabawa, zbiegowisko, bałagan, chaos, wiara, nadzieja, miłość, konfesja, konsolacja, konsekwencja, prostota, odbiorca, słuchacz, czytelnik, słuchowisko, metafizyka, mistyka, biblioteka, mikropowieść, subtelność, wrażliwość, smutek, depresja, roztargnienie, rustykalność, lojalność, konsekwencja, panika, psychika, psycholog, epistemologia, logika, błąd, przesada, debiutant, logos, słownictwo, leksyka, leksykografia, grafik, plan, oksymoron, naród, społeczeństwo, szkoła, urodzaj, kryzys, inflacja, ornament, denominacja, dekonstrukcja, presja, mentalność, projekt, promesa, anachronizm, odblask, różnica, piśmiennictwo, plotka, posag, posąg, łata, łatka, maska, brzask, widok, pejzaż, plener, spacer, taniec, egocentryzm, egoizm, zakłamanie, hipochondria, apetyt, egotyzm, egzorcyzm, czuwanie, wstawiennictwo, pozwolenie, pozowanie, rozprysk, bagaż, wyprawka, waliza, obraża, smycz, kaganek, kaganiec, gonitwa, zbiegowisko, torowisko, prowadnica, metamorfoza, antropologia, kolonializm, opór, upór, egzystencja, wariacja, aluzja, aprowizacja, prowiant, profit, cokół, zamęt, lament, lamentacja, zamek, wyimek, osadnik, rozsadnik, zagon, zaczyn, wyczyn, brawura, punkt, zew, okrzyk, hasło, wrota, listwa, sufit, rekord, ekstremum, asymptota, rozpacz, szalunek, fastryga, fatyga, branża, podskok, wiek, prąd, nurt, powód, zawód, nokturn, świt, osnowa, obrąbek, wrzeciono, wrzeciądze, obwód, obchód, pomost, występ, karnawał, post, rozterka, dylemat, zapaść, rezygnacja, ognisko, rozmach, zmysł, rozum, poznanie, ocena, pointa, matecznik, prawość, sukces.     


piątek, 15 maja 2020

Treny. Od faktu do WYDARZENIA

    


Treny
 Jana Kochanowskiego to fakt literacki o cechach WYDARZENIA.
Jednemu cyklowi utworów towarzyszy wielość bezpośrednich skojarzeń i odniesień.
Treny Kochanowskiego podejmują konwencje artystyczne; realizują, po to, żeby je złamać.
Treny to cykl utworów złożonych i wielowymiarowych.
Nad rozwinięciem wyrafinowanych wątków i omówieniami koncepcji zdaje się górować potrzeba przywiązania do faktu z biografii autora.
Treny to utwór prezentujący ogrom bezradność myśli wobec cierpienia.
To momentami subtelny i sugestywny akt niezgody na świat. Odwrotność afirmacji, czyli próba oddychania przez nos z wystawionym na wiatr językiem.

        Empatia - wspólnota odczuwania. Treny uczą nas tego, czym jest, czym może być żal i tęsknota.
Na początku była miłość, ojcowska miłość, której nie masz miary. Przyszło na świat dziecię: zdolne i nad wiek błyskotliwe, rozsądne i grzeczne. Pociecha rodziców, prawdziwa i ozdoba miejsc. Wyrazy tego szczególnego upodobania doznaje kolejne dziecię Kochanowskich - owoc dojrzałego macierzyństwa i ojcostwa. Orszula Kochanowska zgodnie z staropolską staropolską przyszła na świat w rodzinie wielodzietnej. Korzystny bilans demograficzny stanowił dawniej, stanowi również teraz, o miejscu, pozycji narodu w strukturze społeczeństw ówczesnej Europy. Czynnik ilościowy miał niebagatelny wpływ na zasobność kraju: możliwość uformowania liczniejszej amii, większą ilość rąk do pracy, wyższy odsetek wykształconych, wyższy stopień rozwoju społecznego - wszak dla większej ilości trzeba będzie hodować, sadzić, siać, zbierać, przewozić, przerabiać.

Czy na tym wyczerpana została lista przewag liczniejszych nad mniej licznymi społeczeństwami? Bynajmniej. Zastanów się i odpowiedz, co jeszcze sprawia, że liczniejsze społeczności mają jakościową przewagę nad społecznościami mniej licznymi? Z dowolnej ilości przykładów wybierz trzy najistotniejsze.

Względy praktyczne wyznaczały standardy mądrości i rodzinnego rozsądku. Dzieci stanowiły inwestycję. Wiem, że zabrzmiało to niezbyt elegancko, ale niestety tak to rozumiano w dawnych wiekach. Co by się stało, gdyby otyły szlachcic wespół ze szlachcianką zgrabną zadeklarował niechęć do "posiadania " dzieci? Strach pomyśleć, na starość musiałby szukać we mgle obrońcy i żywiciela. Czy nie jest to powód wystarczająco czytelny, żeby zachęcać do prokreacji, by obrzydzać wizją nędzy starczej rozkosze nicnierobienia w kwestii wychowania młodego pokolenia? Kontekst ekonomiczny dostarcza informacji godnych zastanowienia. Dzieci to inwestycja długoterminowa, rodzaj odwróconej hipoteki; najpierw inwestujesz, inwestujesz, inwestujesz, aby po latach odzyskać profit wynikający z renty. Nie znano wówczas ubezpieczeń społecznych. Podwaliny tychże stworzy dopiero niemiecki i angielski, i francuski system ekonomiczno-prawny drugiej połowy dziewiętnastego wieku. Czy będzie to miało wpływ na demografię? Oczywiście. System ubezpieczeń społecznych stanowić będzie odpowiedź na zaproponowane w salonach ówczesnych pięknoduchów tezy depopulacyjne. Czy warto podejmować ten wątek w kontekście Trenów Jana Kochanowskiego? Bezwzględnie, ale w ramach refleksji dotyczącej tego dzieła zahaczymy o skrawki sensu; niemałych i wielkiej wagi. Treny uruchamiają kategorię niespełnionego dziedzictwa. Bohater liryczny często odnosi ten tytuł do osoby, której odejście nie tylko rozrzewnia w ponury sposób, ale także uświadamia sobie i nam powagę niespójności planów marzeń i zamierzeń. Dziedziczenie nie musi dotyczyć dóbr materialnych. Przedmiotem dziedziczenia miał być talent  artystyczny -  zjawisko bez precedensu. Opłakiwana była bowiem dziewczęciem wielkiej nadziei.

Czy znasz przypadki karier artystycznych realizowanych w postaci kontynuacji ojcowskiego czy matczynego talentu? A może słyszałeś o takich ewentualnościach w świecie nauki, muzyki, sportu? Podaj przykłady i zastanów się nad tym, co wnoszą do kultury tego rodzaju zależności.

Dziedziczenie talentu to kategoria abstrakcyjna, współcześni Kochanowskiemu raczej jej nie ogarniali. My ją rozumiemy, bo zapewne więcej o Trenach wiemy niż grono czytających w dawnej Polsce. Jakiego typu furtki, podwoje, wrota otwierają Treny? Co wnoszą do potężnej składnicy wiedzy o człowieku? Którą dziedzinę ludzkiej aktywności zasilają i objaśniają?

Treny stanowią lekturę obowiązkową na studiach filologicznych. W technikum, liceum, gimnazjum, podstawówce czyta się fragmenty cyklu. Ten podział wydaje się oczywisty. W pierwszej kolejności poznajemy tren V i VII. Przesądziło o tym usytuowanie podjętych w dziele motywów w obrębie orbity poznawczej młodego czytelnika. Liczy się uchwytność i zrozumiałość. Nawet osobliwe, zużyte, archaiczne; owo nieszczęsne: ochędóstwo nie przeszkadzają specjalnie czytelnikom. W liceum i technikum stawia się przed uczniem poważniejsze utwory. Przede wszystkim czytamy Tren I, czyli poetycki wstęp do całości, wstęp, którego echo dudnić będzie dopóty, dopóki nie oderwiemy się od lektury. Będzie dudnić jeszcze długo po jej zakończeniu.
Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe... skargi i lamenty Symonidowe - taki adres. Trzeba przyznać, że Kochanowski mierzy wysoko i mocarnych, kompetentnych przywołuje pośredników. Można by się zapytać, skąd nagle taki wybór? Odpowiedź nie wydaje się oczywista. Można ją rozstrzygnąć na gruncie aksjologii socjologicznej. Do końca dziewiętnastego stulecia długowieczność była luksusem przekraczającym standardy i miary. Szacunek dla siwowłosych był czymś oczywistym. Długowieczność to skutek mądrości i zdrowia. Stąd należny szacunek. Statystykę długości życia ludzkiego fundowano na odsetku zmarłych w dzieciństwie. Niemały wpływ na słupki demograficzne miała również umieralność na stanowisku pracy. Szczególnie wykonujący zawód żołnierza ryzykowali najbardziej.  

Cykl pt. Treny to reakcja na śmierć osoby małoletniej (pierwsze tabu złamane), dziewczynki (drugie tabu), córki (trzecie tabu). Kochanowski łamał nie tylko literacie tabu; zapowiedzią dzieła zdyskredytował obyczajowość potoczną i powszechną, naturalne, surowe, gminne reguły, a nawet kostycznie rozumianą przyzwoitość. Od niepamiętnych czasów śmierci przypisywano rolę czynnika organizującego refleksję kulturową. Towarzyszyło jej zawsze misterium przejścia. Można było powierzać ciało osoby zmarłej żarłocznym językom ognia, można też przekazać je ziemi, tak czy inaczej czynnościom tym towarzyszy gest przetworzenia żywiołu. Konwencje funeralne od dawien dawna motywowały rozwój dzieł kultury. Kto uczestniczył w obrzędach pogrzebowych na wsi, ten wie, że kapłan uczestniczy w nich tylko w takim zakresie, jaki wyznaczyła mu liturgia. Nad osobą zmarłą pochylają się przeważnie inni: mistrzowie ceremonii, kantorzy, płaczki żałobne, krewni, przyjaciele, sąsiedzi. Wcale liczny to tłum dotkniętych do żywego odejściem kogoś, kogo się znało. Modlitwą, śpiewem, płaczem, zawodzeniem dotykamy spraw bliskich uniwersalnej regule funkcjonowania. Komu w dawnych czasach zależało na poczytności, mógł się sprawdzać w roli autora libretta świeckiej liturgii przedpogrzebowej. Do momentu pojawienia się kapłana na progu domostwa, wokół zmarłego trwało serdeczne zawodzenie. Jakież wrażenie na zebranych robi kilka sekund trwająca cisza wywołana pojawieniem się osoby duchownej w pobliżu domowego katafalku. A gdy umierał ktoś bez znaczenia, sympatii, innych walorów? Faktycznie, i tacy się na wsi żyli i umierali. Sprawowano wówczas liturgie skromne albo zlecano powinność zbiorowości komuś giętkim obdarzonemu piórem. Tradycje funeralne w literaturze zrodziły się z potrzeby podniesienia walorów indywidualnych przeciętnego zdechlaka. Z tych tradycji wyodrębnił się zwyczaj tworzenia słynnych kunsztownych artefaktów słownych w postaci: lamentacji, planctusów, elegii, trenów, coronachów, nenii, nekrologów i najsłynniejszych w tym zestawie epitafiów.   

Czasami z braku uczestników lub z powodu niedoszacowania kadrowego żałobników, z żalem zamykała się w izbie przeważnie najbliższa rodzina, by za zmarłego odmówić różaniec. Wystarczyło sierp zapuścić, zwózkę urządzić, o bydląt odstawieniu pomyśleć, żeby mieć pretekst, aby tym razem pod strzechę umarłego nie zaglądać. Wojna też była pretekstem dobrym; wszystko jedno jaka: religijna, domowa, z sąsiadami czy wrogiem, który napadł. I jeszcze jedno od nadgorliwości funeralnej dyspensowało: wiek zamarłego lub zmarłej. Na pogrzeb "aniołka" nikt specjalnie z wioski się nie kwapił, Niby z racji jakiej, skoro ani grzechów specjalnie, ani zasług specjalnych temu komuś Pan Bóg nie policzył. Śmierć małoletnich od udziału zwalniała, bo przecież czarno od niej było jak w najgęstszym lesie. Grono "aniołków" poszerzyła Orszulka, po niej jej siostra Hanna; zostawiając stęsknionych rodziców sam na sam z żalem i srebrnymi w głowie myślami. Nikogo, kto by mógł z nami ciężkich łez wiadra nosić, wokół słychać: prózno, prózno... z intencją pocieszenia tudzież zawstydzenia. Z owego prózno, prózno, które wywierciły poecie nie tylko w uszach ale i w sercu  otwory, zrodził się cykl wierszy. Absolutnie wybitnych. Państwu, którzy zignorowaliście zaproszenie do wspólnego płaczu w obejściu Kochanowskich: wdzięczność i szacunek...


wtorek, 5 maja 2020

Folklor egzaminacyjny


        Dzisiejsze przedmaturalne rozważania - kolejny odcinek maturalnych konsultacji wypełnią uwagi podejmujące wątki egzaminacyjnego folkloru. Trzeba z nimi się zmierzyć, trzeba je najwłaściwiej ponazywać i skutecznej poddać kwarantannie. Do egzaminów przystępujesz z kilku powodów; świadectwo maturalne oznacza dzisiaj niemały prestiż, o czymś świadczy, czegoś dowodzi; to także przepustka do dalszej gry, czasami świadectwo to najmilsze towarzystwo aplikacji redagowanych z myślą o uzyskaniu jak najlepszych warunków zatrudnienia. Pamiętamy też, że świadectwa maturalnego domagają się od kandydatów na studia dziekanaty wyższych uczelni... Aktualna sytuacja implikuje okoliczność, jakiej wasi poprzednicy nie znali; matura stanowi dodatkowo okazję, by spotkać koleżanki, kolegów, których nie wiedzieliście (chyba, że jest coś, o czym nie wiem) od blisko trzech miesięcy. Ta możliwość zapewne zdominuje i wypełni z nawiązką esplanadę folklorystycznego niedookreślenia. Poza tym o głos poproszą najrozmaitsze przesądy, bezcenne asocjacje starszych i mądrzejszych, a także obiektywne i subiektywne imponderabilia. Znaczenie mieć będzie aura, ale także atmosfera polityczna czy treść frontowych komunikatów. Do momentu, gdy w dniu wyznaczonym nie wyruszysz do szkoły, wszystko się może zdarzyć. Od kilku tygodni doświadczasz, jak niewiele zależy od ciebie, jak skromny masz wpływ. Cokolwiek by się działo, poczucia wewnętrznej wolności, pozytywnie rozumianej odwagi, zagadkowego szaleństwa, na które powołują się zacni autorzy cytatów studniówkowych, nikt was nie pozbawi. Na tyle was znam, żeby móc wyobrazić sobie, w jaki sposób zareagujecie na obfitość mile i niemile zaskakujących sytuacji. Nie epatujcie się zbytnio pierwszymi, niech was nie deprymują drugie. Zanim ten odcinek dobiegnie kresu jedno wyjaśnienie; gdy mówię lub piszę o maturalnym folklorze, nie mam na myśli przedmiotu znajdującego się w wykazie CKE, nie mam na myśli przejawów sztuki ludowej; zastosowane pojęcie odnoszę do czegoś nieuchwytnego z perspektywy kodeksu, regulaminu, instrukcji dla nadzorujących i zdających. Maturalną "ludowość" oraz "ludyczność", czyli jej bardziej wyrafinowaną postać tworzą czynniki bardzo często decydujące o sensie serii momentów, które przeżywasz w sytuacji wypełniania czytelnym pismem rubryk i wolnych przestrzeni arkusza rozdanego przez zespoły nadzorujące. Przywołane czynniki powinny sprzyjać entuzjazmowi podejmowanych działań. Nie powinny  dekoncentrować. Jako maturzysta zabiegasz o punkty, ale także jesteś zarazem uczestnikiem wysiłku zbiorowego. Twoje zachowanie nie powinno przeszkadzać innym, co można osiągnąć minimalnym kosztem. Wkrótce przypomnimy sobie kryteria z pogranicza folkloru i regulaminu. Dlatego warto śledzić kolejne odcinki wyłaniającego się spontanicznego serialu.           

poniedziałek, 4 maja 2020

Konsultacje dla maturzystów


Witaj,

na długą, intensywną indywidualną rozmowę była szansa kiedyś, teraz przyszła pora na szybkie pytania i jeszcze szybsze wnioski, które można przedstawić w ramach internetowego dyżuru.

Na zainteresowanych czekam jutro na fb od 13.30 do 15.00. 

Krótkie pytania domagają się wyczerpujących reakcji, na kilka postaram się odpowiedzieć.

    Refleksja natury ogólnej: gdyby babcia miała wąsy... to znaczy, gdyby nie przesunięto terminu egzaminów maturalnych, większość z Was ostrzyłaby teraz ołówki przed matematyką. W ramach matury zdawać będziecie tylko egzaminy pisemne, co znaczy, że odpadły dwa ustne. Nie wiem, na ile ta okoliczność zrekompensuje Wam deficyt innego typu. Brak możliwości sprawdzenia się przed komisją egzaminacyjną na terenie szkoły, do której uczęszczaliście. Zapewniam uroczyście, że to sporej wagi mankament. Widzę Twoje zdziwione oczy o średnicy pięciozłotówki. Powtarzam: to mankament sporej wagi, bo - stawiam tylko pytanie - gdzie i przed kim się sprawdzić w roli mówcy, sprawozdawcy, analityka, osoby udzielającej wywiadu; skoro nagle zabrakło konkretnego punktu odniesienia? Matura tylko formalnie jest przygodą polegającą na kolekcjonowaniu klarownych wpisów na świadectwie. Matura to przede wszystkim repozytorium życiowego doświadczenia. Dzięki niej zbudujesz serię punktów odniesienia; punktów, których nikt nie wygumuje ani nie odwoła. Chodzi również o przejawienie sprawności i wiedzy, chodzi też o to, aby tego wszystkiego dokonać w czasie przypisanym zleconym czynnościom. Uroczyście podkreślam, że egzamin maturalny nie ma nic wspólnego z wyścigiem. Twój sukces nie oznacza porażki innych piszących. Jeśli nachodzi Cię sofizmat: nie się dzisiaj starać, bo zaszkodzę innym, to - bardzo Cię proszę, daj temu czemuś odetchnąć, poproś go, aby i on dał Tobie spokój. Sofizmat to rodzaj myśli nieuczesanej, niedorobionej i niewyrobionej, to bliski krewniak sylogizmu, czyli konstrukcji tylko pozornie logicznej, w istocie przeczącej wszelkim regułom poprawnego myślenia. Aby sprawdzić sofizmat w działaniu, przeczytaj wiersz Andrzeja Bursy pt. "Sylogizm prostacki". Jeśli więc pomyślisz, pisząc rozprawkę: tak nie mogę, bo gdy będę pisać tak dalej, to dojdzie, że zaprojektuję pojazd pionowego startu albo wymyślę wysoka drabinę, którą będę mógł złożyć tak, żeby ją nosić w kieszeni - to się odrobinę nie powściągaj, tylko projektuj, tylko myśl i wymyślaj.

Takich dylematów i emocji Ci życzę. Przede wszystkim jednak carpe diem, nie zmarnuj chwili, nie utrąć, nie ... (dopisz sobie) -  masz jeszcze miesiąc z okładką i jaką taką sposobność, by tego czasu nie zmarnować. Nie marnuj go więc.

Zaglądaj tu, zaglądaj tam, czyli na mojego bloga. Korzystaj z linków, gromadź miód i bezcenną energię.
Powodzenia.
Pozdrawiam Cię    



Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię

      Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię, małżonkę mojego Wuja Generała, zapamiętaliście i pamiętacie,  biorę na świadków, że ch...