niedziela, 27 grudnia 2020

Opowieść o Tuwimie

 

Jolu, opowieść o Tuwimie za każdym razem zaczynam od przedstawienia tego epizodu. Odpowiednio koloryzując i akcentując. Suchy fakt: wziął - uratował naszym obecnym milusińskim niczego nie uzmysławia; dowiadują się i tyle, że wziął i uratował. Trzeba to opowiedzieć inaczej… Przyszedł, a właściwie wtargnął, wyzwał bolka od najgorszych, rozsiadł się za jego biurkiem, zzuł trzewika, walnął (antycypująco) obcasem w politurę - gest ten powtórzy nikita w oenzecie  - i wrzasnął: kurna bierut, czy ty chcesz w mordę? Czy dlatego tu przyjechałem, wróciłem, dlatego pozwoliłem wam brudne gęby moimi wierszami wycierać, żeby o takich rzeczach słyszeć, że porządnych ludzi przed ścianą albo pod stryczkiem się tu stawia? Natychmiast stąd wyjeżdżam i światu ogłoszę, jakie z ciebie zajęcze serce, jaki z ciebie gagatek, jakie z ciebie bydlę Tymczasem pełniący obowiązki /powinności głowy państwa ruszył sobie na odsiecz: a kim ty w ogóle jesteś Tuwim? za kogo się uważasz?  Pytasz - bolku - kim jestem, ignorancie od boleści siedmiu, powiem ci frajerze o zmurszałej cerze; otóż wiedz, że przed wojną za możliwość przyjęcia solidnego obsobaczenia ktoś taki jak ty musiał wnieść opłatę w walucie twardej, za łagodne przejście do fazy tolerancyjnego gaworzenia o pogodzie i sporcie musiał podstawić walizę pieniędzy, za pochwałę co najmniej tęgich kufrów cztery. Od ciebie niczego nie chcę, ciebie mógłbym nawet pochwalić, ale muszę mieć powód. Domagam się łaski dla tego człowieka. To bohater. Ocalił moją matkę. Spadnie mu włos z głowy, cały świat się dowie, jaki z ciebie obrońca pokoju! Ostatnie słowo: jaką jesteś wszeteczną świnią! 

Po wszystkim poderwał się z namiestnikowskiej żerdki i nie spuszczając wzroku z mordercy sądowego usiłował oślep trafić stopą do buta trzymanego dotąd za cholewkę.

Tutaj, natychmiast podpisujesz stosowny papier, prawo łaski bierut, dla tego człowieka, a gdyby znalazł się ktoś, kto dwudziestu lat nie przeżył, w lesie siedział, a teraz ma podobny problem, to dla niego też! Zrozumiano!?

Trzeba przyznać, że bez tej kody mógłby niewiele wskórać, ówcześni bardzo lubili stanowczość i bezceremonialność. Bardzo lubili, szczególnie w wariancie pozwalającym kojarzyć te cechy z czymś w masowej ilości niedostępnym. Samo podejrzenie o możliwość przejawiania zdolności rozumienia i rozumowania porównać mogli jedynie z czymś błogim, wdzięcznym, odległym. Sami się wszak nie certolili: ja cię tu nauczę!  - tak to wariant najłagodniejszy spośród! Jakimś sposobem – do końca jakim nie wiadomo - Tuwim miał tę potyczkę zaliczoną. Zostało mu przypilnować, aby zalakowana koperta z wykaligrafowanymi autografami pod aktami łaski dla pięciu bohaterów opuściła bezpiecznie próg gabinetu. Dopiero wtedy mógł zacytować w myślach treść poważnego postulatu, wysokiego, najwyższego z możliwych: „czym jest poezja, która nie ocala narodów ani ludzi, wspólnictwem urzędowych kłamstw, piosenką pijaków, którym za chwile ktoś poderżnie gardła, czytanką z panieńskiego pokoju".  Jeżeli jest, jest i nie ocala, nic tu po niej, nic z niej, a bez niej jeszcze większe chwilowo nic. Julian wiedział, na jak wysoki słup się wdrapał. W bezsensie pogrąży się cała moja dotychczasowa, aktualna i przyszła pisanina. Niech mnie to ile chce, kosztuje. Idę tam. Ocalać. Nic tu po mnie.    

Jak tam ten twój Pan Buk?

 

Jak tam ten twój Pan Buk?  

dopytuje z przekąsem

domorosły dendrolog -

znawca teologii.

 

Co powiedzieć: przybywa,

darzy, wabi, owocuje,

na dobitkę ci powiem:

w kadrze się nie mieści.

 

niedziela, 20 grudnia 2020

Po pięćdziesięciu

 



Po pięćdziesięciu pięciu latach

za progiem, przed absydą,

do której mnie doniesiono,

abym został przyjęty i otoczony.

 

Wszedłem tym razem

o własnych siłach.

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Nie myśl że mu zazdroszczę

Nie myśl że mu zazdroszczę

projektowi wywiedzionemu z marzeń

katalogowi cnót

i wzorowych reakcji

instrumentaliście multi

zapodzianym liściom

akceptowanych bukietów

i utarczkom krótkim

schnącym niczym papier

czułego wdzięku odbiorcy

amatorowi schadzek i spacerów  

podeszwie szytej na miarę

bardziej niż człowiekowi zazdroszczę odzieży

i powietrzu i wodzie która objąć ma cię

daruj sobie powiastki bery o etacie,

domowego lokaja, którym będę, jeśli…

daruj wklęsłą formułę solennej odmowy

niczym decyzja banku

i bez tego będę

i bez zazdrości rzeczom

miejscom człowiekowi

sobota, 12 grudnia 2020

Lubię moment

 

                Lubię moment


Lubię moment, po którym następuje zmiana,

po którym nie powróci, co bywało kiedyś,

ciekawość, błysk, wdzięk, talent zasnęły za nami,

już o błahe fantomy zahaczają pięty.

 

Niby dlaczego lubię, zapytuję siebie,

ku marnym niedopałkom obracając oczy,

ten moment jest jak śmierć, droga bez powrotu

albo puszczanie wody, twardy sen po zmroku.

 

Czekam na przypomnienie

przebrzmiałej tortury, może

dlatego lubię w wersji łagodzącej

 

jeszcze raz przeżyć grozę, noc i czarne słońce,

zuchwałej  przedmaterii wyziewy gorące. 

czwartek, 10 grudnia 2020

Odbierał zasłużoną nagrodę

 

Odbierał zasłużoną nagrodę, ekwiwalent w imieniu tylu do żywego dotkniętych, działo się to jednak poza nami, byliśmy przy Tobie oddawanej ziemi, zajęci Tobą aniśmy spostrzegli, że ktoś tam gdzieś się kłania, strzela lakierkami;  całkowicie zajęci brakiem nagłym w nas. Po roku, po dwóch dotarło echo tamtego wydarzenia, chcąc je dopędzić, rzuciłem się oślep, wysnuwając z wnętrza stokroć więcej niż chce przyzwoitość. Miałaś rację Babciu, Achilles nie dogoni żółwia - ani w tym, ani tamtym życiu.

 

 


niedziela, 6 grudnia 2020

Jeden dzień u Ciebie to naszych lat tysiąc

 

Najczęstszą, odmawianą codziennie modlitwą mojej Babci Marianny, która przed czterdziestoma laty przekroczyła próg nieba, była formuła powstała ze splotu fragmentu Creda z wątkiem katechizmu. Modlitwę odmawiała stale. A teraz bezpośredni, wywiedziony z pamięci Jej pogodny uśmiech, stanowiący żeliwną matrycę wyrazu łagodności Jej córek i synów, zapewnił mnie, że będzie dobrze, jeśli treść tej modlitwy na wieczną pamiątkę przypomnę. Zapragnęła tego, więc czynię to na pamiątkę i ku naszemu umocnieniu:

 

Któryś za nas cierpiał rany,

Jezu Chryste – zmiłuj się nad nami!

I Tyś, która współcierpiała,

Matko Bolesna – przyczyń się za nami!

Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię

      Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię, małżonkę mojego Wuja Generała, zapamiętaliście i pamiętacie,  biorę na świadków, że ch...