Fabrycznej podskakuje aromat
zaprawy
Z przeciągiem wiedzie spory smar
wezbranych cystern,
Rozprasza go przewrotny warkot
dawnych czystek,
Gonitwa rudej wstęgi, kołowrotek
blady.
Na ławach przemywane jelita
stojanów,
Wirniki rozchełstane, wzgardzone
jak kwiaty,
Ikonkę nastolatki klei spec garbaty
Do lewej strony drzwiczek, smutnych
parawanów.
Powietrze zagotował harmider
parteru,
Znów blask miedzianych kuwet po
szczeblach się wspina,
Zwierciadła mętnych stawów podziwia
dziewczyna
Z kabiny przejmującej źródła
wszelkich szmerów.
„Paruzel"! - słychać z dołu,
gdy trzeba coś przewieźć,
Wzdłuż ścian, niby na randce, suwać
kran pod niebem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz