środa, 6 lipca 2022

Stary szwedzki kasetowy

   Kiedyś stary "szwedzki" kaseciak odtwarzał ten kawałek nawet po wyjęciu bezcennej taśmy, wystarczyło uruchomić - tamten już wiedział, co ma grać, niejako antycypując amplifikatory współczesnych odtwarzaczy. Rapsodia cygańska za każdym razem była świętem, świętowałem więc tak często, jak inni palili ryż, czyli każdego dnia. Słuchałem i świętowałem bez świadomości kontekstu. Coś tam jednak kumałem, słyszało się: Mama, słyszało się odgłos kontrolowanego opadania bombek choinkowych, docierały inne efekty, które początkowo brałem za drobną fanaberię mechanizmu kontrolującego przesuw taśmy. Słyszało się przede wszystkim głębię przeżyć, bez których ten utwór nie określiłby prawideł, nie wypolerowałby gustu ówczesnego dwunastolatka. Dzisiaj docierają na srebrnej tacy owoce tego utworu. Orkiestry, kwartety, soliści podkreślają, że arcydzieło musi wyrastać z niewinności i (męki) niespania. Zazwyczaj przychodzi nocą, wtenczas trzeba obudzić domowników, trzeba postawić na równe nogi dom, ulicę, kwartał ulic. Trzeba działać, bo to jedyna w życiu okazja, bo to właśnie ten czas, czas na sztukę! Około południa, bez mydlenia się śniadaniem trzeba zwlec się wyrka, po omacku, czyli z zasklepionymi oczkami trafić do piwnicy, a może półprofesjonalnej sali prób, gdzie od kilku godzin cierpliwie, jak gdyby nigdy nic, czekają koledzy spragnieni grania. Minionej nocy przyprawiłeś o ból głowy krewnych i sąsiadów, znajomych i nieznajomych, bliskich i dalekich. Już ci tego nie mają za złe. Wiedzą, że za chwilę nazwa miejsca, w którym żyją, zrośnie się na wieczność z tym, co tworzysz. Już za złe ci tego nie mają... Graj.

https://fb.watch/e5EXyDVdn_/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię

      Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię, małżonkę mojego Wuja Generała, zapamiętaliście i pamiętacie,  biorę na świadków, że ch...