Mieliśmy ponoć szczęście, bo się dobry trafił,
Człowiek ten przede wszystkim, z
tej samej parafii
kilku znajomych Ojca. Opinią się
cieszył:
Pobożny, rozmodlony, w ciemności
nie grzeszył.
A co usłyszał szeptem, rozpowiadał
głosem,
Taki zeń delikates jak płomyk pod
stosem.
Zaczynał od postawy: „jak do boksu
stańcie,
Lewą stopę na północ, prawą na
wschód dajcie,
Fajluj, poleruj, pomyśl jak wielu
przed tobą
Piłowało tak samo, a oto
dowody:
Młotki na zawołanie”. Któregoś razu
pierwszy
Wystąpiłem z grabą, myśląc, że
czynię grzecznie…
Odpowiedział formułą o cechach
ścierniska.
Na przekór tobie młodszym pozwalam
dłoń ściskać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz