z Dantego Alighieri, La vita
nuova.
Sonet II - naśladowanie
Przebiegli, bo pobiegli
ścieżyną miłości,
Ku płytkiej namiętności kroki
obracają.
Przystańcie i choć jednym zaopatrzcie
okiem
Tę ranę, co mi sadze afektu
zadały.
Wyłożony ciężarem korzec
utrapienia.
Amor – satrapa łaski – okruszyną
wabi,
Cudze wieści odbijam, bym
się nie udławił
Wyławianiem radości
przebrzmiałego pienia.
Odeszły, odpłynęły - przepadam
bez winy.
Smutny i onieśmielon osaczam
godzinę
Chłodem niemej obręczy, co złotą
się zdała.
Znów dłonie kładę w zawój, znów
tuszę: za mało,
Nawet resztek nie znajdę dawnego
wzruszenia,
Znów szepczecie, żem wesół snadź
od urodzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz