poniedziałek, 29 czerwca 2020

Słońce

                                                 



Słońce
         Czesław Miłosz
Barwy ze słońca są. A ono nie ma
Żadnej osobnej barwy, bo ma wszystkie.
I cała ziemia jest niby poemat,
A słońce nad nią przedstawia artystę.

Kto chce malować świat w barwnej postaci,
Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce.
Bo pamięć rzeczy, które widział, straci,
Łzy tylko w oczach zostaną piekące.

Niechaj przyklęknie, twarz ku trawie schyli
I patrzy w promień od ziemi odbity.
Tam znajdzie wszystko, cośmy porzucili
Gwiazdy i róże, i zmierzchy, i świty.

            30 czerwca 1911 w Szetejniach nad Niewiażą urodził się Czesław Miłosz - jeden z najwybitniejszych polskich poetów. Od wspominanego wydarzenia mija aktualnie 109 lat. Zastanawiając się nad wierszem najlepiej ilustrującemu jubileusz twórcy, rozważałem kilka propozycji... zamierzałem początkowo przedstawić wiersz precyzyjnie opisujący kondycję rodzaju ludzkiego AD 2020. Uczynię to, ale nie teraz. Z tym wierszem (znakomitym, wybitnym) wygrało "Słońce" - utwór, który poza walorami arcydzielności, ma jeszcze owo tajemnicze "coś"; chodzi mianowicie o: adekwatność. "Słońce" Miłosza to utwór wieńczący cykl  zatytułowany: "Świat" (poema naiwne) opublikowany w "Ocaleniu" - pierwszym wydanym po wojnie zbiorze poetyckim. "Świat" (poema naiwne), którego wzruszające faksymile we wczesnych latach osiemdziesiątych opublikowali redaktorzy miesięcznika "Poezja", to cykl formowany w okresie najcięższych antypolskich represji niemieckich. Miejsce i data - Warszawa 1943 - wypełniające przestrzeń nad dolną krawędzią strony tytułowej rękopisu, przemawiają z siłą kompetentnego komentarza. Zawiera się w nim intencja podejmująca zamiar udosłownienia zapisu, któremu nagle rozpadł się materialny desygnat. Nad osuwiskiem ponurym, nad w pył przemienioną materią konkretu unosi się niczym płaszcz Eliasza pamięć bezcennego słowa - jasnego i czystego. W tomie "Ocalenie", który organizuje dykcję poezji nowej, komentowany fragment przemawia z siłą deklaracji postaw artystycznych i życiowych. Stamtąd właśnie pochodzą powszechnie znane poetyckie rozwinięcia cnót kardynalnych, tam też zarysowała się sugestywna figura Ojca otoczonego gromadką milusińskich. Ojciec jest bohaterem poetyckiej anegdoty, bywa także narratorem dostosowującym złożone treści do możliwości percepcyjnych słuchających. Domyślam się, że wspomniane utwory na temat cnót kardynalnych to realizacje wypowiedzi raczej cytowanej niż odautorskiej. Niejako w tym klimacie zorganizowana została kunsztowna koda tego cyklu. Ewentualny spór o autorstwo rozgorzeć mógłby ewentualnie wtedy, gdy ważyć będą kwestię ilustrującą warianty liryki pośredniej.  Może warto w tym miejscu zwrócić uwagę na coś innego; dzięki temu "zabiegowi technicznemu" Miłosz przetransferował dużo więcej niż pomyśleć się da: w klauzuli dyskretnego pouczenia połączył deskrypcję z episteme. Doświadczamy tego niekoniecznie podczas pierwszej, drugiej, trzeciej lektury, co jest zapewne dowodem poezji przenikającej brzmienia, treści i sensy. "Słońce" widziane z ziemskiej perspektywy. Sto dziewięć to liczba ukazująca relację między Słońcem i Ziemią. Słońce jest sto dziewięć razy większe od Ziemi. Pomyślelibyście? 109 to także numer autobusu łączącego Janów-Bolinę z resztkami świata. Zapamiętałem tę proporcję kosmiczną dzięki staraniom ambitnego numerologa zatrudnionego przez katowicką komunikację miejską. Janów w epoce pierwszego kontaktu z Miłoszem chciał odegrać rolę niebagatelną. To tam właśnie miał się wyłonić nasz domek z ogródkiem. Kres marzeniom położyła powszechna recesja gasnących lat siedemdziesiątych. Zawsze mnie ciekawiło, czego w związku z tym, że budowa nie doszła do skutku, uniknęliśmy. "Kto chce malować świat w barwnej postaci, //Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce". Racja. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię

      Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię, małżonkę mojego Wuja Generała, zapamiętaliście i pamiętacie,  biorę na świadków, że ch...