wtorek, 18 kwietnia 2023

W stulecie premiery "Ziemi jałowej" T. S. Eliota - fragment czwarty

Grono odbiorców: Publiczne

T. S. Eliot
"Ziemia Jałowa"
- fragment czwarty
Miasto nierzeczywiste,
Pod mgłą brunatną zimowego świtu,
Tłum płynął Mostem Londyńskim, tak wielu -
Nie przypuszczałem, śmierć wzięła tak wielu.
Westchnienia - krótkie, rzadkie - z płuc się dobywały,
Patrzących nie w dal a pod nogi.
Płynęli w górę, potem w dół po King William Street,
Gdzie Matka Boska Woolnoth wydzwania godziny,
Dziewiąty dźwięk, ostatni, wybijając martwo.
Tam widząc kogoś, kogo znałem, zawołałem: „Stetson!
Na jednym statku byliśmy pod Mylae!
Ten trup, coś go posadził rok temu w ogrodzie,
Czy zaczął już kiełkować? Będzie kwitł w tym roku?
Czy mróz śmiertelnym szronem okrył jego łoże?
Oo, trzymaj psa z daleka, on kocha człowieka -
W ziemi pazurem grzebiąc, na wierzch go wywleka!
Ty! hypocrite lecteur! - mon semblable, - mon frére!"

Zacytowany fragment w zestawie niniejszych rozważań wyodrębnia nagłówek: Miasto Nierzeczywiste. W pierwszej kolejności odsyła do czegoś nieistniejącego. Problem nieistnienia nie dotyczy rozdrobnionych fragmentów, odnosi się do Miasta, czyli struktury w wysokim stopniu złożonej, a nawet zakładającej w złożoności dążenie do wypełniania lub konstytuowania formuły pustostanu. Nierzeczywistość, funkcjonowanie poza istnieniem dotyczy każdego miasta. Wystarczy się w nim zapomnieć, zgubić, pobłądzić, przepaść. Miasto otrzepujące się z mgły, dominium impresjonistów upatrujących nadziei artystycznej akuratności w umiejętnym łączeniu żywiołów: ziemi, wody i powietrza rzutowanych na ekran czasu. Wybierającym tę technikę zależało na ukazaniu nie tylko odwzorowaniu kształtów i nanoszeniu proporcji, ale przedstawianiu ich recentywności. Stąd impresjonistów, żeby móc wreszcie zaprowadzić ład, wpisujemy do rubryki: malarze czasu. Eliot w tym fragmencie zdobywa poetycko impresjonistyczne K2. Czas jest zarazem kluczem, wytrychem i zamkiem strzegącym tajemnic uwikłanego w pospolitość aktu poetyckiego.
Mgła brunatna zimowego świtu nie przeszkadza, by w „mieście nierzeczywistym” dostrzec Londyn. Eliot zamieszkał w stolicy Anglii jako dwudziestosześciolatek, co oznacza, że nie mógł mieć w tym mieście bliskiego lub dalszego rówieśniczego koleżeństwa. Jeśli zatem znajomości, to zawierane z wykluczeniem sytuacyjności. Wybór pozytywny, wspólnota interesów, układ zawodowy. Żadnej przypadkowości. Stąd być może westchnienie o temperaturze zbliżonej do „Lamentacji” i „Psalmów” podejmujących motyw utraty. Stąd stałe przenikanie się perspektyw, jakby z hiperbolizacjami sprzymierzały się litoty.

Tłum płynął Mostem Londyńskim - tak wielu –
Nie przypuszczałem, śmierć wzięła tak wielu.
Gdyby tłum nieobecnych istniał. Tłum spoglądających, by nie upaść, umrzeć. Skoro śmierć aż tylu wzięła, kim są pilnujący pionu? Posiadacze pleców (słabych, nie na pokaz). Idą, idą góra – dół…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię

      Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię, małżonkę mojego Wuja Generała, zapamiętaliście i pamiętacie,  biorę na świadków, że ch...