Żar
ośrodka patelni - płytki i gardłowy,
zewsząd
donosy płaskie z ukosa, od spodu;
przekopujemy
przeszłość widzianą za młodu,
pamiętnik
wzniosłych czasów suchy i surowy.
Zrywają
się do lotu skrawki tęgiej lipy:
piruety,
motety zanim w trawnik trafią
zajmować
tak dziejami szkoły nie potrafią
jak
fragment życiorysu sekretem spowity.
Jesteśmy
tu. Nad nami błękit, biel i złoto,
na
miejscu opuszczonym przez wzniosłość i zamęt
ja
– kruchy archeolog – znowu dałem plamę,
jakbym
wyrzekł się wprzódy znajomości rzeczy,
przepadam
w nenufarach powiastki lustrzanej…
i
tylko pamięć słońca wdziękowi zaprzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz