Sierpień
na ostatniej prostej, szczeblujmy więc po precjoza z pola i ogrodu. Moment to specyficzny: warzywa dostają
rumieńców, pod osłoną coraz cieńszej skórki solenny urodzaj lata i odwaga wiosny;
pomyślmy tylko - wszystkiego po uszy, co nie znaczy po sufit (jakby się chciało).
W świecie warzyw miękkich spełnia się właśnie soczysta obfitość. Tylko ceny
spać nie chcą, choć mogłyby nieco… ale trudno, widocznie jest coś, o czym nie
wiem. Zwyczajowo o tej porze wchodzę na kulinarną orbitę, by myśleć o potrawach
z prawdziwego zdarzenia. Preferuję jednogarnkowe. I tu uwaga pierwsza: ryzyko
otrzymania rodzinnej reprymendy nie powinno hamować kreatywności przy kontuarze
i w okolicy palnika kuchenki. Uwaga druga: te potrawy sporządzają się same; są
jak konie, które lepiej od woźnicy wiedzą, którędy i dokąd prowadzi droga. Sierpień
– spolegliwy nauczyciel – dzieli się zapasami wypracowanej mocy, niczym majętny
dziedzic obsługuje stoły.
Na
pierwszy ogień leczo. Nawet nie próbuj sporządzać tej potrawy w niskim garnku. Konieczny
trzy i półlitrowy oczywiście z przykrywką. W potrawie dominuje dobrakowska
cukinia, zanim jednak trafi tam, gdzie trzeba, poważne należy uczynić
zastrzeżenie; leczo to ozdoba blatów naszych bratanków, którzy zasłynęli z dań
ostrych i mieszanych, czyli warzywno-mięsnych! Spód garnka okładam pokrojonymi
w kostkę kawałkami boczku. Na niewielkim gazie blanszuję z boczkiem pokrojoną w
krążki cebulą – wystarczą cztery średnie lub trzy duże. Ważne, aby składniki zawiązały
i utrwaliły serdeczną relację, w związku z tym oszczędźmy im początkowo przypraw;
są konieczne, ale przyjdzie na nie właściwsza pora! Po dziesięciu minutach
dodajemy do syczącego zaczynu potrawy dodajemy kawałki innych warzyw i owoców 😊
Pierwszeństwo ma warzywo twarde, czyli centymetrowe krążki sporej marchwi, po niej
ląduje w cieple czerwona, zielona i żółta papryka. Trzy albo cztery sztuki z
przewagą papryki czerwonej. Papryka powinna być porwana na spore cząstki, zatem
nóż tym razem zbędny. Sporej wielkości cukinię albo dwie mniejsze kroimy na
kawałki bez oczyszczania gniazd nasiennych. Są generalnie dwie szkoły, jedna
zaleca dusić cukinię w postaci obranej, druga przekonuje, by dusić ten owoc
(Sic!) ze skórą. W naszym garnku robi się ciasno, to moment, by do potrawy
dodać kawałki czterech dorodnych, pękających pomidorów. Ostatnim składnikiem
stałym jest bakłażan. Kroimy go na kawałki, paski lub talarki. To wszystko
powinno balować na małym ogniu nie dłużej niż godzinę. Po trzydziestu minutach
od dodania ostatniego składnika zaczynamy przyprawiać: sól, pieprz, zioła
prowansalskie, słodka papryka, ostra papryka, przeciśnięte przez praskę trzy
ząbki czosnku. Potrawę należy co jakiś czas przemieszać drewnianą łyżką. Smak
powinien być: ostry – lekko kwaśny. W roli idealnego korektora smaku sprawdzi się
pokrojony w kostkę kiszony ogórek albo pół szklanki wody z ogórków. Smak
korygujemy dziesięć minut przed zakończeniem duszenia. Wieńczymy przyprawianie
szczyptą majeranku startego opuszkami. Potrawę serwujemy w półmiskach z
dodatkiem chleba razowego. Leczo to potrawa uniwersalna. Szybko znika. Smacznego!
Składniki potrawy:
20 dkg wędzonego boczku
Trzy lub cztery cebule
duża marchewka
2 czerwone papryki
1 papryka zielona
1 papryka żółta
duża cukinia lub dwie mniejsze
cztery dojrzałe pomidory
średni bakłażan
trzy ząbki czosnku
opcjonalnie ogórek
kiszony lub pół szklanki wody z ogórków
Przyprawy:
sól, pieprz, papryka
słodka, papryka ostra (płaska łyżeczka), zioła prowansalskie, majeranek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz