PIEŚŃ I
Pewienem
tego, a nic się nie mylę,
Że bądź za
długą, bądź za krótką chwilę,
Albo w
okręcie całym doniesiony,
Albo na
desce biednej przypławiony
Będę jednak
u brzegu,
Gdzie dalej
nie masz biegu,
Lecz
odpoczynek i sen nieprzespany,
Tak panom,
jako chudym zgotowany.
Ale na
świecie kto tak głupi żywie,
Żeby nie
pragnął przejechać szczęśliwie
Dróg
niebezpiecznych, a uść niepogody
I szturmów
srogich krom swej znacznej szkody?
Lecz tylko
że pragniemy,
Ale nie
rozumiemy,
Czego się
trzymać, jako się sprawować,
Żeby nie
przyszło na koniec bobrować.
A chytre
morze, ile znakomitych,
Tyle pod
wodą żywi skał zakrytych.
Tu siedzi
złotem Cześć koronowana,
Tu lekkim
piórem Sława przyodziana,
Tu Chciwość
nieszczęśliwa
Zbiera, a
nie używa;
Tu luba Rozkosz
i Zbytek wyrzutny,
Pod nimi
Nędza prędka i Żal smutny.
Tamże i
Krzywda, i Zazdrość przeklęta,
Przed którą
biada zawżdy Cnota święta.
Więc jeśli
człowiek jednę skałę minie,
Wnet na to
miejsce na inszą napłynie,
Tak iż snad namędrszemu
Trudno
pogodzić temu,
Aby
przynamniej więznąć albo zbłędzić
Nie miał,
chyba gdy kogo Pan chce rzędzić.
Wodzu
prawdziwy i Wieczna Światłości,
Uskrom z
łaski swej morskie nawałności,
A podnieś
ogień portu zbawiennego,
Na który
patrząc moglibyśmy tego
Morza chytrego
zdrady
Przebyć bez
wszelkiej wady,
A odpoczynąć
po tym żeglowaniu
W długim
pokoju i bezpiecznym spaniu.
Tę
pieśń wydobyliśmy z katalogu opatrzonego napisem: FRAGMENTA
ABO POZOSTAŁE PISMA. Każdy poeta, szczególnie najwybitniejszy i najbardziej
wymowny (produktywny, pracowity) ma w dorobku utwory spod znaku/hasła: in progress.
Coś się kiedyś szczęśliwie zaczęło, zapisano pierwszy ożywczy takt, ale
okoliczności nagłe wykluczyły możliwość szybkiego dokończenia/wykończenia
pracy. Trudno sobie wyobrazić poetę renesansowego podczas pracy... Przytoczony
utwór odpowiedzi nam nie przyniesie, niemniej rzuci snop skoncentrowanego
światła na zjawisko procesu twórczego. Decyzję poety poprzedził poważny dylemat
dotyczący sposobu istnienia utworu. Twórca musiał rozstrzygnąć kwestię: komu
powstający tekst przypisać, powierzyć, dedykować? Czy powstanie utwór - wprawka
pisarska - zrzut pomysłu, zapis wyrafinowanego sformułowania, wokół którego, niczym
młode pędy wyrosną: obrazy, paradoksy, alegorie i metafory. A może powstający
wiersz powierzyć wyłącznie usłużnej Muzie, może dostrzec w nim potencjał
wypowiedzi skrajnie osobistej, stąd nienadającej się do publicznej prezentacji?
Nie możemy wykluczyć udziału i poważnej roli innych dylematów. Uderza w tej
pieśni: nierówność i zapętlenie, odnajdujemy momenty - fragmenty z mocą
wybijania się ponad komunikacyjną oczywistość, jest w niej także nazbyt wiele
piasku i wody, niejasności i chaosu, czegoś, co zarazem przyciąga i odrzuca.
Jak to ogarnąć? Zanim interpretatorzy wypowiedzi Kochanowskiego przysposobili ją
do wymagań estrady, dopuścili się kilku (bolesnych) cięć. Z aranżacji wypadły przedostatnie
i ostatnie wersy poszczególnych strof, zmodyfikowano niektóre formy wyrazowe, a
wyłączone fragmenty zastąpiono repetycją ekstatycznego refrenu. "Gdzie
dalej nie masz biegu" - nieraz słyszeliśmy podobne zdanie na peronie
sporego dworca, przy którym składy stoją krótszą chwilę, by po niej bez
pasażerów ruszyć w kierunku bocznicy. Jedno zatem dodano, inne pominięto. Żegnano
się z tym czymś bez żalu. Trzeba przyznać, że uczyniono to z rozmysłem i
zdecydowanie na korzyść przejrzystości i wymowy dzieła. Skoro jednak można, a
nawet trzeba, w ten sposób kancerować tekst, dlaczego nie zdobył się na to we
własnej osobie poeta? Nie zdobył się? A skąd to wiemy?
Istnieje wysokie, bardzo wysokie
prawdopodobieństwo, że utwór ten był dłuższy od wersji, którą dysponujemy.
Kochanowski ciął - nie patrzył, nie przebierał. Przynajmniej w taki sposób
usiłował dni swoje i minuty nasze przedłużyć. Czego dotyczy ten utwór, co jest
jego treścią? Jak przeważnie u Kochanowskiego refleksja o charakterze egzystencjalnym
(związanym z istnieniem) złączyła się z dbałością o najlepszy, najbardziej
obrazowy dobór tworzywa oraz usytuowania go w najbardziej optymalnym szyku. I
tym razem poeta posłużył się figurą przeniesienia. Miejsca metafor zajmują
amplifikacje metaforyczne, określenia zdobnie rozszerzające znaczenia opisy
sytuacji, alegoryzacje i metonimizacje. Świadomość celu, czyli ekspozycja teleologiczna
- dość częsta w literaturze
staropolskiej - pełni tu rolę wymownej puenty. To ze względu na nią (ktoś
stwierdzi) cała ta sprawa. Niekoniecznie. Renesans uwielbiał poetykę
deskrypcji, kochał szczegóły i niuanse cech, które je ogarniały, spowijały.
Janowi z Czarnolasu zależy nie tylko na prezentacji światopoglądowej; pragnie
nade wszystko wykazać w miarę wysoką godność miejsc i okoliczności, rzeczy i
ich kształtów, wymiarów, proporcji stanowiących najlepszą z możliwych dekorację
życia. Poeta renesansu nie gardzi bogactwem zastanego świata, nie gardzi jego
pięknem, nie walczy z jego powabami. I tym razem sięga po słynnego w rękawie asa,
czyli po figurę Fortuny. Tym razem wywołuje ją z zasobnych rezerw w postaci "zamaskowanej".
Nie oglądamy jej samej, rozpoznajemy natomiast ślady, które odcisnęła na ludzkim
obliczu. I tym razem uśmiechamy się z poetą, do zjawiska sprawiedliwej nieuchronności,
podziwiając przywiązanie Kochanowskiego do ukazywania w niej prawdy życia.
Zadanie:
1. Z utworu Kochanowskiego wypisz co najmniej pięć alegorii.
2. Opisz, do czego się odnoszą, czego mogą dotyczyć.
3. W jaki sposób zostały wyodrębnione w tekście?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz