Dziwiono się stryjowi, bo się nie ożenił,
bo wolał po kryjomu utopić w
trzeźwości
powagę i mecyje, humory, trudności,
którymi go osaczy, nim użyje wczasu.
W dzień powszedni wygoni na pole, do
lasu,
a w co drugą niedzielę, gdy zajadą krewni,
przysposobi pieczyste, szpinak octem
skropi,
pochwali, potarmosi, posprząta po
chłopie,
a zimą, zwłaszcza wtedy, gdy całej
dieriewni
biel wgramoli się grandą, nie
zważając zgoła,
co pryzma, co pierzyna, co tęga
stodoła,
gdy w suficie szpar kilka poszerzą złe
oczy,
wspomnienie poderżniętych znienacka
warkoczy
sprawi, że będzie wolał mrozy przespać
w sieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz