Zapewne
Bardzo lubi porządek,
lubi dokładnie wiedzieć:
co, gdzie i jak,
a ma z tym wiele zachodu,
tysiąc razy więcej niż
za dni wyczekiwania
na angaż wszech czasów.
Jak to możliwe: mnie jednemu aż
tyle...
Temu nie dam rady, z tym sobie nie
poradzę…
Nic z tego,
podobnych, utyskiwań Józefowi
nawet na siłę bym nie wrzepił.
Nie odezwał się słowem,
tym bardziej skargi.
Zapewne coś jednak musiał mówić,
jakieś dawać znaki.
Stół i drewnianą misę dzielić
z Domem Złotym
i o wybrykach aury słowa nie wypuścić…
O jakości narzędzi dobywanych
ze sterylnych opakowań przyszłości
nawet zmarszczki stylu…
O sercu milczeć, od serca się
nie jąkać, o bólu serca także…
Problem z nim taki, ze choć realny nie musiał istnieć. Ale cóż mógł o nim wiedzieć Juda z Gamali?
OdpowiedzUsuńAbsolutnie jestem przekonany, że istniał, istnieje i sprawia, że inni też istnieją. Moim kerygmatem są doświadczenia setek nawróconych. I Tobie, Karolu, pisana podobna droga. To nie wstyd przyznawać się do niewiary czy kłopotów w wierze. Odczuwający niepokoje mają z reguły trzy wyjścia: utwierdzić się w przekonaniu i stopniowo identyfikować życie z piekłem, nawrócić się pod wpływem owoców nawrócenia innych, stać w rozkroku i pomroczności. Ty wyszedłeś z tego stanu, więc wyboru nie masz. Wszak, jako człowiek niechętny piekłu, rozumny, empatyczny, ofiarny i spolegliwy, masz przed sobą pół kroku do wiary nie tyle w Kogoś, lecz Komuś; ja wierzę Komuś, wierzę Jezusowi, wierzę Słowu, wierzę zdaniu: „kto Mnie zobaczył, widzi Ojca". Wierzę w skuteczny reset Starego Prawa, w trwałość starotestamentowych prefiguracji Mesjasza, który umarł za mnie po to, żebym żył. Wierzę cudownej poezji Starego Testamentu tylko za jasność zapowiadającą przyjście, działalność, kenozę, i Mękę Zbawiciela. Nawróconych ponad stu widziałem. Szczęśliwi są.
Usuń