Pod narzutami sinych chmur
czyhają na podgardle cienie
pchniętych, skreślonych
szkieletów, wydartych kombinacji
i wariantów z liter.
Czyhają niczym sprawy,
którym poskąpiłem wystarczająco
napiętej uwagi.
Ponurym, bezsilnym
pozwoliłem istnieć krótko -
z inskrypcją wersji beta,
przez noc bez świtu.
Nie robiłem niczego,
by żyli.
Nie zrobiłem niczego,
więc zmarli.
Krótko, całkiem bez szans.
A teraz wiem - co wiem: czekają
gęstą, ostrą jedliną
gotowe skoczyć do gardła.
Wiem, ale nie czuję lęku.
Nie żebym miał coś przeciw
skrupułom maczanym
w pastce wyrzutów…
nie czuję lęku, bo zgodnie
ze słowami Pawła Apostoła
Tam tylko oko, ucho -
więc nie dotyk mieszka…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz