wtorek, 28 czerwca 2022

Erwin i murale

Na północnej flance bloku Beatki, Beatko, gdzieś ty... nasz sąsiad Erwin, znakomity malarz i wyborny znawca plastycznego rzemiosła. Specjalista nie tylko od farb i palet, fachowiec przede wszystkim od ludzi. Społeczny obraz artysty pochodzącego z Giszowca podtrzymują wytrwale: żółwie uproszczeń i słonice stereotypów. Żółwi nie nawrócisz, słoni nie przekonasz. Upraszczano znaczenia walorów symbolicznych, akcentowano sztywną przynależność do grupy prymitywistów z Janowa. Uczestnikom eksperymentu socjologicznego pozwalano na więcej niż kandydatom na akademików. Jacy oni umorusani, jak ciemno mają w pracy; niech więc sobie w półmroku, przy ogarku, przy świecach coś tam smarują, niech tam sobie mażą - mawiano z przekąsem i zatroskaniem. Erwin znakomicie kamuflował istotne treści osobistego przekazu. Stereotyp sztukmachera ze Śląska: garaże, pejzaże i marne gaże długie lata uważał za oścień, z którym w końcu rozprawi się charakternie i honorowo. Kto mógłby sprostać regułom narzuconej łatki? To pytanie niech pozostanie otwarte. Przykład Erwina Sówki dowodzi, że dałby temu radę jedynie ktoś spójny i mądrze wspierany przez rodzinę. Miałem szczęście widywać bohatera w towarzystwie zacnej małżonki w sytuacjach swobodnych, ludycznych, biesiadnych, ale także poważnych, oficjalnych i uczonych. Za każdym razem czułem niewypowiedziany respekt, jaki wyzwala świadomości przebywania w obecności ludzi kompletnych, spełnionych, zakochanych miłością pierwszą. Pani Erna nie ma absolutnie nic wspólnego z bolesną pretensjonalnością sportretowaną w filmie "Angelus". Gdybyście zapytali, od czego zależy siła śląskiej rodziny, wskazałbym małżeństwo Sówków. Ale - zapytasz - na czym ona polega? Na miłości szczęśliwej.

Ależ dokonałem odkrycia! Pomyślelibyście? Czy zamierzający pójść wspólną drogą spodziewali się takiej odpowiedzi? To dziwne, osobliwe, ale wg mnie działalność malarska Erwina to opowieść o miłości, która nadaje moc wszystkiemu, co istnieje. Odnajdujemy ją na obrazach i przysadkach wzruszenia, jakie mimowolnie u innych wyzwalają.

Mural na załączonym obrazku. Katowice - Zawodzie, ul. 1-Maja 168. Już odsłonięty. Rusztowania wyruszyły podpierać inną elewację. Być może widok ocierających się materii wyciśnie komuś z serdecznej pamięci bukiecik miłych wspomnień, których bezpretensjonalny wdzięk przełamie niecierpliwa enumeracja podchwytliwych pytań. Obyś się jeden z drugą nie musiał zdobywać na podniosły radykalizm, obyście nie musieli pytać: Beato, gdzie jesteś? Co się stało? Ciała nabrałaś i wyszłaś z ram? Dlaczego zabrałaś się i opuściłaś poldery mojego życia? Wnyki, któreśmy rzekomo z losem zastawili, okazały się blagą, plątaniną lekkich nici? Czy los, z którego rad kpiłem, faktycznie okaże się mędrcem, największym, jakiego spotkam? A może narzędziem powabu nie był magnes tylko pospolite lepiszcze, w którym ugrzęźnie, kto nastawia? Porwał cię, czy nie aby na strzępy, ponury protokół doczesności? Surowy ocean świata czy jedno zdanie wypowiedziane lub oszczędzone? Jesteś czy cię nie ma? I czy tam, gdzie jesteś, to ciągle Ty?

Może być zdjęciem przedstawiającym stoi i na świeżym powietrzu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię

      Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię, małżonkę mojego Wuja Generała, zapamiętaliście i pamiętacie,  biorę na świadków, że ch...