Kotu pasują szkiełka, paski na szyi i grzbiecie,
oprawki, skrawki, szczypawki, pożar wzniecany w gazecie.
Wersalka pasuje, poduszki i to, co poduszkę obłapia –
Plusz, aksamit i welur, pasuje mu nawet kanapa.
Przy wszystkich futerka zaletach, zdobyczach gimnastyki
wdzięk wydaje się Kota normalnie dziełem Styki.
Oszczędza na interpunkcji, wszak na czymś oszczędzać trzeba,
na widok czujny uniosą wzrok rozmaici przechodnie,
damy, choć im niewygodnie, do źrenic złych własne przytkną
jak okulistki sprawne i wezwą pana poetę, aby
diagnozy nie zatruł opar błędów, wypaczeń... Co ten wzrok
ostry Kota, co ten wzrok dziś znaczy? Skąd w tych denkach
pochodnie? Jasna zieleń niweczy sadło tęgich słowników..
już tezaurusy konają, ulewę biorą za rosę,
gdy zamiast: „Skarbie! Wnet się podniosę, zaraz u drzwi stanę!!...
basem napełni stukot, żadnym tam wiatru szemraniem:
„Że co!? Że ja?! - Sokole - mam psa wyprowadzić na pole!?"
„Znowu ja? Wszak z pieskiem bywałem nieraz? Niedoczekanie
wasze. I psa, i twoje. Czytam teraz”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz