I kto by pomyślał - już 33
lata,
już wiek Chrystusowy
odkąd nie mam Ciebie,
odkąd ściśle jesteś,
na
ramieniu dłoń kładziesz,
odnawiając
powagę dumnej nominacji.
Tobie i tylko Tobie
zawdzięczam
spotkania z logiką i sensem,
rówieśnico Gombrowicza i Sartre’a
–
określał Cię zasobnie korzeń
tęgiej wiedzy,
jeśli czegoś mi braknie,
nagle nie dostanie,
przywołają mnie słowa wyjęte
wprost z doświadczenia
Twojej obecności, nigdy –
przenigdy niemej,
zawsze małomównej.
Przejawy
jakiej takiej przyzwoitości
Babciu
– tylko dzięki Tobie.
Stanowczo za zbyt wiele
musiałbym przepraszać.
Skoro więc za zbyt wiele –
przepraszam, że milczę.
Teraz pewnie wiesz za co –
bo mnie znasz na pamięć.
Dziękuję Ci za słabość, jaką
nadal żywisz,
kładąc na dnie korytka
pozłacane ziarna,
za dar rozczulenia i
pogodny uśmiech.
Bojaźnią i drżeniem obejmuję formułę,
która w znamiennej chwili, na tle pąsowej
niecki określiła Twoje zaistnienie:
Marianna Poskart.
Ktokolwiek Cię wymyślił, był
wówczas poetą.
Widokówko przewdzięczna,
powidoku dzieciństwa, blasku
mój
i świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz