sobota, 10 października 2020

Z opowieści o jednym drzewie

 


Stałeś, czuły monument, wywołując
zachwyt opornych i biernych,
      teraz, połamanymi skrzydłami,
      mimowolnie utwierdzasz w przekonaniu,
że tylko tobie nie wyszło.

4 komentarze:

  1. Wow! A tak na marginesie. Już samo wieloletnie istnienie jest...zwycięstwem. Tym bardziej, że nie było to jedynie bezbarwne ,, trwanie jeśli dziś nawet kikut wywołuje dreszcze wzruszenia. Nieprawdaż?
    Pozdrawiam serdecznie, Mistrzu

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry wieczór Alw, jak zawsze, jak dawniej życzliwy i mądry komentarz. Dziękuję Ci za mądre słowa i obecność w tym miejscu.
    Z mojego punktu widzenia jeden z najważniejszych bohaterów tomu: "Corona radiata" po prostu gaśnie. Gaśnie mimo, że nikt go nie podpalił. Z inicjatywy drzewnego wuhao zasadzono "Antosia", który od podobnego coraz bardzie do ludzi "Antona" pobiera lekcje wzniosłości i wdzięku. A oprócz lekcji bezcenny pokarm blisko stuletniej wymiany darów. Te drzewa żywią się tym, czym gardzą wyszminkowane restauracje. Pewnego dnia jakiś szaleniec podał Antonowi do zmielenia twardą materię brukowej kostki. Od tej chwili zaczął się dramat tego Drzewa; mogli go bezkarnie oblegać najrozmaitsi obłapiacze i ulicznicy. Drzewo nie miało się czym bronić, o czym przekonasz się czytając wiersz: "Pan Buk". Przypuszczałem dosyć długo, że ten wiersz w chórze wymyślnych afektów ludzkiej i nieludzkiej złośliwości, skutecznie sobie wymościł, wszak powstał wtedy, gdy z konarami, proporcjonalnymi niczym rusztowania katedr, spoufalały się wężowiska mokrego śniegu. Nic nie wskazywało, że los oszczędzi mu doświadczeń, wszystko dowodziło, że przejdzie je bez szwanku. I z wierszem na swój temat poradziłby sobie jak ze skrawkiem materii uczepionej pagonu. W samym akcie twórczym na jego temat dostrzegłem przejaw dendrologicznego bałwochwalstwa, czegoś w rodzaju częstochowskiej rymowanki poprzedzającej formułę oficjalnego powitania biskupa; rymowanki uruchamianej po to, by jeszcze bardziej zmiękczyć podmokły grunt. Bohater kurczyć się zaczął, bo mu doniesiono, że ktoś o nim wierszem. Miał chwile - jak to zabrzmi nie wiem - wzlotu i bezpiecznego lądowania. A fazę recyklingu zainicjowali państwo ze stowarzyszenia imionistów. Są to iluminaci bez szans na błysk i glans. Okropne matołki, dotąd w uszach mi dzwoni tembr głosu jednego z nich. Pamiętam, że odkąd Drzewu przyznano drugą pozycję w żenującym rankingu, zaczęło intensywnie kurczyć się, lądować. Reszty dopełniają nieubłagane prawa fizyki i mechaniki, ale u podstaw intrygi rozwija barwną paletę cekiniątek słowo pełne zazdrości. "Jest bardzo dużo śmierci, więc dlatego tkliwość..." upomniał mnie kiedyś Miłosz. Przyglądam się bohaterowi "Opowieści o jednym drzewie" i myślę o wielkich poetach. Tak jakoś mam. Pozdrawiam Cię

    OdpowiedzUsuń
  3. Obrukowują nasze serca i umysły. Więdniemy. Jako gatunek, jako jednostki...Świat pozbywa się ducha i magii istnienia. na rzecz? Pojęcia nie mam, ale zero w tym sensu...

    OdpowiedzUsuń
  4. Owszem Alw, zero w tym sensu, na dobitkę szpecą krajobrazy drzewnym chwastem - ulubionym siedliskiem kleszczy i innych stołowników

    OdpowiedzUsuń

Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię

      Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię, małżonkę mojego Wuja Generała, zapamiętaliście i pamiętacie,  biorę na świadków, że ch...