niedziela, 4 października 2020

Niedziela, 4 października

 

            Taki dzień zdarza się raz na kilka lat, mam na myśli możliwość uroczystego świętowania urodzin dla nieba brata Franciszka, założyciela Zakonu Braci Mniejszych. Uroczysty odpust ku czci Świętego przypadł w tym roku w niedzielę, moi Przyjaciele z Klimzowca radują się zatem w dwójnasób. Św. Franciszek wybrał – tak powszechnie się mniema – drogę najbardziej optymalną, co nie znaczy łatwą i pozbawioną wybojów. Im dłużej przyglądam się sekwencji wyborów Franciszka, tym coraz zasadniejszym darzę go szacunkiem. Św. Franciszek jest patronem szczęśliwie zawróconych z własnej drogi, doświadczenie potłuczenia łączy się u nich ze świadomością bycia umiłowanym. Jeśli świętość stanowi antropomorficzną odpowiedź na pytanie: Kim jest Pan Bóg? – to Biedaczyna z Asyżu najdokładniej ją wyraża. Co Pan Bóg zdziałał w nim – wiemy. Od lat przyjaźnię się i rozmawiam z wieloma naśladowcami Św. Franciszka. Niech w nich i przez nich będzie Pan Bóg uwielbiony.

                     Proza prozą, Franciszka wypada uczcić wierszem; nieskromnie wyznam, że początkowo kręgi walencyjne bohatera lirycznego i podmiotu czynności dzieliła cienka zielona linia… szczęściem horyzont ten przysłoniło mi jedno z najsłynniejszych wyobrażeń Świętego. Słynna scena pod krzyżem Zbawiciela. Przypuszczam, że każdy, kto czyta te słowa, ma ją przed oczami. Nie będę jej cytował, opisywał, ekstrapolował. Sporządzę przypis, tu go macie:

 

Po wszystkim wpadnie mi w ramiona,

Najdosłowniej, najściślej obejmę Go wreszcie.

Chwilowo zadowala mnie możliwość

chwytania Go za piętę.

Zanim nastałem On mnie w ramionach Swoich. 

 

 

          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię

      Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię, małżonkę mojego Wuja Generała, zapamiętaliście i pamiętacie,  biorę na świadków, że ch...