Janka poznałem w chwili, gdy
przekraczał - jak się po latach okaże - linię przedostatniej lotnej premii. Niezawodny mechanizm skojarzeniowy przywołał
wspomnienie kilku znanych mi dobrze osób: żyjących i zmarłych, mniej i bardziej
adekwatnych. Mówiliśmy o Nim: Waga - Rozwaga, przykładano do Niego właściwą
miarę, to lub owo w jego obecności podważano, ciężar na zgrabnej szali swego
palca kładąc. Dla was mógł być albo kimś, albo jednym z wielu... z obfitego
zasobu celnych asocjacji wydobywam dyskretnie jedną po drugiej, przekonany, że
dotąd nikomu nich się nie powierzałem. Owszem, było blisko, ale nie aż tak. Blisko,
ale nie w punkt. Zdarzył się dzisiaj, kilkanaście godzin po chwili, odkąd się
na własne oczy, Twoje - jedyne i rzeczywiste, te i żadne inne, przekonujesz:
jak Tam jest! Stanąłem wobec tablicy
z Twoim zdjęciem, wobec napisów z kręgu publicznych i osobistych faktów.
Kolejny raz zatrzymałem się, przystanąłem, chcący posłuchać czegoś, chcący pogadać
nieco. Janek Przystanek - tak Cię bez nazywania zapisał pod grzywką włosów
zwyczaj euforycznego dookreślania. Twoja pierwotna formacja była krakowska,
tyle razy opowiadałeś, że na Górny Śląsk sprowadziła Cię miłość. Myślami
jednak, bo zakochany nie znaczy bezmyślny, wyczuwałeś nieustannie różnicę i
rozważałeś, jakby tu kilkunastoma chociaż kilogramami krakowskiej zadumy okolice
nasze odpowiednio obsiać, określić, ubogacić. Wkrótce zacząłeś rozpowszechniać
przekonanie, że szerokie horyzonty techniczne to skutek rzetelnej koncentracji
zrodzonej z chłopięcego pytania: jak to działa? Za nim podążyła pasja
i serdeczna otwartość. Zwracałeś się do mnie: Grześ. Zatrzymywałeś mnie
zwięzłym: Grześ, posłuchej tego.
Zatrzymywałem się więc i zamieniałem w słuch. Pamiętam sytuację, którą zaprawdę
nie wiem, jak nazwać... Mniejsza o nominacje, powiedzmy: uczestniczyłem w
pokazie budzenia świadomości. Rzecz dotyczyła elektrycznej gitary. Tym razem jednak
ani nie grano, ani nie strojono, tym razem gitara występowała w roli miotełki
obezwładniającej natarczywą skłonność pewnego Sebastiana do niedawania wiary temu,
co mówi i pokazuje szkoła. Błysk w oku ucznia, dziesięciu wart medali, był
czymś, co zamierzałeś osiągnąć. Chodziło mianowicie o to, by po przeprowadzeniu
najdokładniejszego rekonesansu wiedzy zdarzył się moment zrozumienia. Błysku,
za którym podążyły słowne identyfikacje sensu pracy z człowieczym opornikiem.
Długo, Janku, nie mogłem po tym pozbierać w jedno rozproszonych fragmentów. Czy
Ci zdążyłem podziękować? Jeśli nie, już wiesz, że czynię to w tej chwili,
dziękuję absolutnie przekonany, że mnie słyszysz. Nasz Janek Przystanek - o czym
najlepiej wiedzą ci, którzy pokochali Jego życie - zasłynął jako artysta czterech
osobnych można by rzec specjalności. Gitara i umiejętność opowiadania niej - to
jedna z nich. Pasja dzielenia się doświadczeniami z drogi - to dyscyplina
druga. Nadzwyczajny szacunek względem każdego i wszystkiego, co żyje - to specjalność
trzecia. Najważniejsza moim zdaniem okazała się afirmatywna postawa wobec życia
i świata. Chcielibyście więcej? Spróbujcie rzetelnie przyjąć i umiejętnie zakołysać
tym, co wam wyżej przedstawiłem. Janku Przystanku, pozwól mi teraz opowiadać o
świecie, którego dzięki Tobie stałem się mentalnym świadkiem. O rozłożystych
polach Mongolii, przepastnych, niemych i zahukanych latyfundiach starej Europy
południowej, pokracznych i niefotogenicznych z pozoru, kurzem pokrytych
wybojach w nicość ciągnącej się drogi, szerokich torach i przejmującym zaduchu
wagonu z uroczyście wyłączoną klimatyzacją. Na tym tle poruszałeś się z
elegancją przypisywaną menażerii niepodrabialnych, zawziętych w trwaniu
bohaterów opowiadań Antoniego Czechowa. Mam żal do siebie o to, że mogąc
korzystać, nie korzystałem ze sposobności szukania pod licznymi wiatami
przystanków złotych ziaren Twoich opowieści. Wybacz, ale byłem więcej niż
przekonany, że będzie wiele, wiele okazji. W naturze naszej i szczupłych
zasobach słów wystarczająco godnych spoczywa odwieczny niepokój o los ziarna;
pracujemy, ale nie dostrzegamy wprost efektów naszej pracy, utrwalamy niepozorny
obrys jej cienia; po chwili dziwimy się, że milczą o nas psalmy, że gardzą nami
media. Pal sześć media Janku, psalmy stokroć ważniejsze; w psalmach jesteś! Jak
bum cyk. Powaga.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Korfanty. Rebelia. Recenzja.
Udział w spektaklu: „Korfanty. Rebelia” to wydarzenie godne tezy: najlepsze, co nas spotkać mogło w ramach świętowania jubileuszu 75-l...
-
Wujek Generał, mocno przywiązany do miejsc, rytuałów i wdzięku marszruty, wędrował z małżonką na Mszę Świętą gościńcami osiedla. Nie mus...
-
EWOLUCJA JERÓW Jer twardy: ъ w pozycji słabej uległ zanikowi. Jer miękki: ь...
-
Zawsze mnie zastanawiało, skąd Jezus Zmartwychwstały wiedział, jakiego rodzaju deficyt umościł sobie w sercu Tomasza Apostoła z przydomkie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz