Gdzieś tam na
górze, gdzieś w psim niebie czekasz, aż się zupełnie zestarzeję. Cierpliwie po
naparstku wieje, co się ma darzyć, się nie dzieje. Jeszcze nie warczysz, nie
swawolisz, takiś przyjaciel, jakbyś roli chciał się na pamięć uczyć nowej. Czy
wiesz, kim jesteś, z Sèvres żeś chyba, aż się porządny stanę - czekasz,
podniesiesz tumult, wskażesz nietakt, w ranie mieszkając, troski zbywasz.
Bydlisz na wąskiej synekurze, co dam, przyjmujesz, rzadko przy tym, żem jest
kucharzem znakomitym nad miską głosisz. Ścieżki swej szukasz tylko przy mnie,
żadnych na skróty powidoków, ani ucieczek, ni podskoków. I z żadnej
cudzoziemskiej mowy nie wzniecisz deka. Ten wiersz się kończy, ciągle czekam,
jak bór na gości od wiek wieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz