Nie pytaj więc, mój bracie, o kaliber,
gdy wroga masz w zasięgu wzroku, ramion,
kopę i sto z szerokich
wal weń skrzydeł,
niech leci w dal
i wzwyż nad trybun kanion.
Nic
to, że huk i zginie biednych wielu,
byle o krok, szanowny przyjacielu,
twój gęsty ryk przybliżył nas do celu.
Żeby ten rzut Ci
wyszedł musisz stadion
na własność mieć
i absolutną ciszę,
nawet gdybyś
bezmyślny głos usłyszał,
niech pocisk
rzęs namierzy pisku źródło,
aby mógł Młot
jak w baśni czarownice
na miotle wnet opuścić
rękawice.
Nic to, że huk i
zginie biednych wielu,
byle o krok,
szanowny przyjacielu,
twój gęsty ryk przybliżył
nas do celu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz