Tableau
Z ustawionego na szczycie pudełka
wyskakuje zdziwiony ptak i zaczyna
gonitwę po klasie…
Lądując na naszych
głowach
zastyga jak
zasztyletowany motyl
Mój
filigranowy uśmiech –
przyczajona
tajemnica
poplamiona
twarz sąsiada
jakby
przed chwilą popijał z kałamarza
spojrzenia
pełne pytajników
stygmaty
zdrady
potargany
zeszyt –
bezwonne
autodafe.
Oglądam nasze
pierwsze tableau
jego mocne i słabe
punkty
twarze oblane
światłem
urodę zamyślenia.
Komplet.
Pani jak młoda
brzózka
rzuca cień na ścianę.
Milczą drewniane
liczydła.
Ręka, która za chwilę
postawi każdego z nas
na drodze bez powrotu
–
jeszcze śpi.
Wielce malownicza scena...
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz? Każdy wers nowe drzwi otwiera do krainy żywych duchów przeszłości... też żywej.
OdpowiedzUsuńalw
Minie wkrótce miesiąc, dopiero teraz odkryłem, przeczytałem Twój komentarz. Alw, od internetowej prehistorii zawsze mogłem i mogę liczyć na słowa przyjaznego umocnienia, dziękuję Ci za każde słowo i pytanie. Pozdrawiam Cię najserdeczniej
Usuń