sobota, 21 marca 2020

Świętej pamięci Ksiądz Piotr Pawlukiewicz jest osobą bardzo mi bliską


    Świętej pamięci Ksiądz Piotr Pawlukiewicz jest osobą bardzo mi bliską. Minionej nocy wezwało Go miłujące oblicze Pana, które nieustannie, żarliwie, z apostolskim entuzjazmem głosił i rozsławiał. Piotr był bodaj pierwszym, który rozdawał się bliźnim w mediach. Aktywny rekolekcjonista, pracowity kaznodzieja, zaufany i zapewne do bólu szczery spowiednik, autor licznych potrzebnych, przyjemnych i pożytecznych publikacji. Pamiętam wzniosłe homilie emitowane na falach radiowych, a po latach w wielu miejscach sieci. Piotr mądrym i adekwatnym (więcej niż stosownym) słowem trafiał do wielu, Panu Bogu powierzając nierozwiązywalne ludzką miarą zawiłości egzystencji w momentach szczególnej próby. Mógłbym określić tego Kapłana, który w życiu i nauczaniu realizuje ideę inteligentnego kojarzenia przekonań targanego niepokojem egzystencjalisty ze Słowem, które z Miłością wszystko nam wyjaśniło, Nie tylko wyjaśniło, ale też życiem obdarowało, stokroć lepszym od projektu wyrzezanego na zużytych, zarysowanych, porżniętych tabliczkach, jakimi posługiwaliśmy się w lada jakim daszkiem osłoniętych podwórkowych szkółkach. Ludzkie plany nie dość, że niejasne, to jeszcze w konflikcie tkwiące z bezmiarem najrozmaitszych koncepcji, pretensji, pragnień i oczekiwań. Przyszedł na świat w roku, który zabrał nam noblistę będącego ciągle młodzieńcem - Alberta Camusa, Czy można powiedzieć, że rok zabiera nam coś lub kogoś albo że rok nam coś lub kogoś przynosi? Naturalnie, można. Skojarzenie z autorem "Dżumy" i "Człowieka zbuntowanego" pierwocin reakcji Księdza Piotra Pawlukiewicza nie jest od rzeczy. W interwale partyjniackiego gadulstwa i propagandowego bełkotu refleksje stanowiące rozwinięcie pytań wybitnego pisarza kompromitowały intelektualne płycizny ówczesnego establishmentu. Myśleć można było po przetrawieniu dylematów poławiaczy drogocennych sensów; do tej pory zadziwia mnie niezwykła, niesłychana wprost atrakcyjność tej literatury, jej ścisłe do spraw ludzkich dopasowanie, uczciwe i rzetelne niczym mandat wystawiany z racji niemania świateł. Tym wszystkim musiał oddychać młodzieniec zwany powszechnie Piotrkiem, oddychać, bo trudno wyobrazić sobie oddychanie wyłącznie tlenem, skoro tego po prawdzie tak mało w powietrzu. Zatem fundamentem homiletycznego mistrzostwa Księdza Piotra stało się opatrywanie życia w miejscach cięć i złamań oddawanych bez reszty Jezusowi - jedynej odpowiedzi na wszystkie pytania. Piotra poznawaliśmy po głosie, przemawiał tak, jakby miał zawsze wewnętrzny spokój. W bliskości Tabernakulum i ołtarza odnajdywał zrozumienie, zachowywał się jak ktoś obdarzany ochroną i zaufaniem. Tembr jego głosu przywoływał natychmiast osobę Krzyśka, mojego kolegi ze studiów, stąd tyle wewnętrznej, podświadomej do Piotra sympatii; zaprawdę miło, bardzo miło jest żywić przekonanie, że do kogoś serdecznego z lat studenckiej młodości los się uśmiechnął. W tym co Piotr mówił i głosił, w tym jak to czynił, tętniła radosna pewność, której nie okroi, nie sponiewiera żadna choroba czy słabość. I był temu wierny do końca.

       Z Księdzem Piotrem kojarzę jeszcze jedną ważną przestrzeń, nazwisko Pawlukiewicz derywowane jest od imienia Paweł. Pomyślcie tylko: Piotr Pawlukiewicz. Ładnie, bardzo ładnie, Antokol prawie. Osób piszących się w ten sposób znajdziemy w Polsce i na Białorusi wielu, dość powiedzieć, nasza Babcia, matka śp. Ojca podpisała tym wyrazem protokół małżeński. Zanim wypowiedziała sakramentalne Tak  zakochanemu w Niej Józefowi Hajkowskiemu, wołano na Nią: Stefcia Pawlukiewicz. Ilekroć słuchałem kazań, homilii, konferencji i dowcipów Księdza Piotra Pawlukiewicza, tylekroć z należną czcią myślałem o Najbliższych po mieczu: o Babci, Dziadku, o Józefie Pawlukiewiczu - bracie Babci, legendarnym poloniście z liceum w Augustowie. Gdy słucham instynktownie myślę o Plebanowcach i o tym, że zanim się wszystko stało i odstać nie mogło, zdążyłem to Miejsce pokazać jej.  Panie Jezu, Twój sługa Piotr był kapłanem na wzór Melchizedeka: szafarzem był i żertwą, okaż miłosierdzie temu, który bardzo umiłował i polecał miłować. Amen.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię

      Was, którzy poznaliście i zapamiętaliście Isię, małżonkę mojego Wuja Generała, zapamiętaliście i pamiętacie,  biorę na świadków, że ch...