Wyspiańskiego mi zadano.
Wyspiańskiego mi uwidoczniono. Osadzono w pamięci, pod grzywką włosów, w
bliskości rdzenia. Lata moje pacholęce mijały w atmosferze powszechnego przygotowania
obchodów setnej rocznicy urodzin artysty. Zrezygnowano z pomp ssąco-tłoczących,
odpuszczono sobie (wreszcie) igrzyska namolnych interpretacji, nie nadeptywano
szczegółów, nie dotykano sfer dyskretnych, choć nikt nie stronił od tego, by
wyłaniającym się dowodom recepcji podsuwać propozycje ideologicznie skłamane. Z
setną rocznicą urodzin zbiegły się w jeden spokojny, stonowany artefakt melodie i
rojenia szkolnych korytarzy, świetlic, pracowni. Zbiegła się w jedno wielka
tęsknota za czymś, za kompozytowym wypełnieniem ponurych szczelin w nas. Tym
sposobem z igliwia i chrustu wyrastało przytulisko emocji ważnych i potężnych.
Ważnych, ponieważ skojarzonych z misją, potężnych z racji dojmującej różnicy,
jaka zaistniała między ciężarem przesłania i możliwościami percepcji. Patronem
szkoły był Lenin. Miał tylko jeden portret i reprodukcję przedstawiającą go w
akcji: oto przywódca rewolucji podejmuje herbatką dwóch albo trzech chłopów bez
specjalnych zasług. Postaci różnią się powierzchownością, nasyceniem, stanem...
patron ma twarz faraona, który nagle poruszony nieokreśloną wieścią przyjął
minę dobrodzieja wytężającego słuch. Dzieło nie prowokuje pytań uniwersalnych, acz
ewangeliczne: "przyjdźcie do Mnie wszyscy..." można by śmiało uzupełnić:
przyjdźcie nawet w siermiędze, od trzydziestu lat nieczesanym kożuchu, mimo lata
w baranicy, w rozchełstanej podkoszuli i z bronią... Przyjdźcie, czeka was nowy
udział w wieków dziele. Reprodukcje dzieł Stanisława Wyspiańskiego - pamiętam,
bo śniły się zwykle nad ranem - podobnych obietnic nie przedsiębrały. Portrety
dzieci: Helenka, Teodor, Miecio, Staś, pociechy sąsiadów, panny Pareńskie,
pastelowe fotosy przedstawień: Kapral, Rycerz, Wernyhora, Dziad, Ksiądz, Żyd,
pawie piórka, Czepcowa, Czepiec, Isia, Chochoł, Rachela, Poeta, Jadzia, Lucek,
Wojtek, Jasiek, Stasek, Bajok, podkowa i to, co i do czego naparskano. Czas
ujawni, że autonomicznych prac, autonomicznych, czyli niezainstalowanych per
secula seculorum w miejscach niedostępnych choć widocznych, naliczono blisko
dziewięćset. Niebywała sprawność, niezwykły upór, pracowitość, nieporównywalna
z niczym konsekwencja. Tylko pozwolić artyście tworzyć; doczekamy się dowodów wprost
niezwykłych i nieporównywalnych. A wszystko niestety kosztem zdrowia... wątłego już w
punkcie wyjścia. Chciałbyś zachować kreatywność, niezależność, godność
osobności - zajrzyj do książek, odwiedź wyspiański Kraków, podejmij pielgrzymkę
od adresu do adresu, rozejrzyj się, zapytaj, kogo mijał, przed kim stronił i
czym się przed tłumem bronił. Pytaj także, kogo lubił, z kim się choćby lubił
spierać, komu uprałby koszulę, komu upadłby do stóp. Bez cienia przesady warto dziełu
poświęcić czasu moc, skoro artyści się nie zmieniają, skoro jeden do drugiego
podobny, to tym bardziej podobny, a czuły, a wrażliwy, a złośliwy, a usłużny bliski
artyście wianuszek widzów i krótkowidzów. Powiadasz, że publiczność się
zmieniła?? Żartujesz chyba. Jest taka jak przódy. Nie tyle podejrzliwa czy
nierozumna, zuchwała czy obleśna. Nic podobnego. To dla niej, choć z myślą o
nas, Wyspiański tworzył. Wyspiański oczywisty, Wyspiański spoglądający z każdej
ściany, obecny w pejzażach zawieszonych wyżej lamperii w świetlicy, Wyspiański
w oczach, zmarszczkach atłasowej, lnianej materii strojów, Wyspiański w czerni,
bieli, w zarysach, barwach, kreskach. Staś lub Miecio, obaj tak bardzo podobni
do matki, w teatralnych kołnierzykach, słomkowym kapeluszu, który nie bez racji
uważałem za wyrobek chiński. Obrazy, który ani krata, ani na kracie rdza ze
mnie nie wytrzęsie.
wtorek, 15 stycznia 2019
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Korfanty. Rebelia. Recenzja.
Udział w spektaklu: „Korfanty. Rebelia” to wydarzenie godne tezy: najlepsze, co nas spotkać mogło w ramach świętowania jubileuszu 75-l...
-
Wujek Generał, mocno przywiązany do miejsc, rytuałów i wdzięku marszruty, wędrował z małżonką na Mszę Świętą gościńcami osiedla. Nie mus...
-
EWOLUCJA JERÓW Jer twardy: ъ w pozycji słabej uległ zanikowi. Jer miękki: ь...
-
Zawsze mnie zastanawiało, skąd Jezus Zmartwychwstały wiedział, jakiego rodzaju deficyt umościł sobie w sercu Tomasza Apostoła z przydomkie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz