Z
okazji dopełnionego jubileuszu Poetki proponuję lekturę utworu, któremu (mam na
myśli także dokonania twórcze noblistki) mało co wyrówna. Cokolwiek napiszę o
tym wierszu położy się cieniem na jego koncepcie, wysłowieniu, infrastrukturze
estetycznej. Nie odmówię sobie jednak przerobienia wyzwolonej wierszem muzyki w
rozbudowany akapit. Momentowi ostrego zrozumienia gotowego rozstawić po kątach
szlachetne domowe powinności towarzyszy pytanie: ale jak to napisać, jak dać
temu wyraz? Będę pisać współcześnie, mieszając potocyzmy z przesadnym
wyrafinowaniem, żeby zarazem i pięta czuła, i przysadka głowy. Zakamufluję to
jedno słowo przy pomocy tego, co mam pod ręką: patelnię znajdę – patelni użyję…
Albo inaczej, żeby się nikt nie zorientował, sięgnę po środki, którymi nie
gardzili poeci epoki dawno minionej – i tak się współcześni nie połapią, wszak
nieskończenie wiele artefaktów tejże wszem, wobec i wokół. Stąd w dziele
nagromadzenie sił i środków, walorów udających przejaw niepewności
usprawiedliwionej zwyczajem sięgania po tworzywo nieuformowane.
Szlachetnego odbiorcę, osobę z labilnym
podejściem do cudzych zawodów miłosnych nasycimy ostrym refleksem (jakby kto
roletę przedarł) onomastycznej dawności. Król, królowa, dwór, błazen. Rozstaje,
w których roli doskonale sprawdzi się peron. Niech zatem zostanie. Na
infrastrukturę, choćby hełmami wieńczoną, w klauzuli miejsca brak. Obok peronu
tory być muszą. Teraz wystarczy, żeby akcję serca osadzić w salonie
zwierciadeł, sięgnąć po wyraz epoki, a po wprowadzeniu kilku
charakterystycznych emblematów: apostrofy, repetycje, epitety, metonimie,
hiperbole, przeniesienia – i umieścić bezcenne znalezisko w pozycji
uprzywilejowanej. Niech w najlepszej wierze jednocześnie koncentruje i odwraca
uwagę. Powinowactwa poetyki Szymborskiej z konwencjami okrzepłymi w baroku
to temat od lat przyciągający obliczem młodej i pięknej dziewczyny.
Wisława
Szymborska
Cień
Mój cień jak błazen za
królową.
Kiedy królowa z krzesła
wstanie,
błazen nastroszy się na
ścianie
i stuknie w sufit głupią
głową.
Co może na swój sposób boli
w dwuwymiarowym świecie.
Może
błaznowi źle na moim dworze
i wolałby się w innej roli.
Królowa z okna się wychyli,
a błazen z okna skoczy w
dół.
Tak każdą czynność
podzielili,
ale to nie jest pół na pół.
Ten prostak wziął na siebie
gesty,
patos i cały jego bezwstyd,
to wszystko, na co nie mam
sił
- koronę, berło, płaszcz
królewski.
Będę, ach, lekka w ruchu
ramion,
ach, lekka w odwróceniu
głowy,
królu, na stacji kolejowej.
Królu, to błazen o tej
porze,
królu, położy się na torze.
Lubię Szymborską.
OdpowiedzUsuń