Powinienem zawczasu
zwinąć poetyckie żagle.
Mrok zejścia do
kokpitu zamaskować śpiącym masztem.
Najmniejszej przesady w pytaniu: dokąd poprowadzą?,
gdzie trafię? - gdy skojarzą, przymierzą tytuł na
okładce
z przyczajoną w
metryczce datą publikacji.
No właśnie dokąd? Pod
stępkę, pod dywan, na ławę.
Przesz do przodu, przyjacielu...
OdpowiedzUsuńDobrze się to czyta, nawet prze zaśnięciem, a moze na chwilę przed obudzeniem się ze snu...
Pozdrawiam serdecznie.
Alw