Stłoczono tam kilka solidnych dzielnic Warszawy oraz innych
bantustańskich stolic; jedno miejsce: skromne - niewielkie. Cały świat tam
mieszkał, cały darł się i tarł się wniebogłosy, na bosaka, w bamboszach, aż
krew z zębów płynęła i nie tylko. Z powolną, cegła po cegle, futryna po
futrynie implozją Silesii odchodzi w bezpowrotność peerelowska stereometria
chłopięcych i dziewczęcych marzeń. Dziewczętom uśmiechała się kariera poprzez,
chłopcy chcieli czerpać z życia na przekór grzecznie brzmiącym formułkom o
rewolucji, Leninie, z którego chciano, bym był bez domieszki dumny. Pierwsza poważna
literacka debata? Tam. Pierwsza żyletka i pierwsza krew? Tam. Pierwsze
spotkanie z hipokryzją w postaci czystej? Tam. Baterie R14, jedyne, które trawił
magnetofon DUX? Tam. Były Tam miejsca ciasne, ciemne, sztucznie zaciemniane,
ograniczone kotarą, ochędóstwem skąpym. To Tam właśnie uciekałem, gdy... I lody
tamtejsze, nawet nie porównujcie, nawet nie próbujcie porównywać; doprawdy,
zaiste, albowiem nie wiecie co z czym i co do czego. Powiedziałbym, najlepiej
na zdjęciu pokazał, ale kto miał w głowie utrwalać obraz rozbrajającego
wężowiska, długie po horyzont raje przed lodziarnią? Mnie byłoby po prostu żal
klatki wyodrębnionej spośród trzydziestu
sześciu. Poza tym, kogo bym miał utrwalać? Konkurentów, wrogów, tyłowłazów?
Niedoczekanie wasze, zakładnicy delikatnego przywiązania do wymazów siermiężnej
trwałości. ”Konwencja żałujących" stanowi jakość nową, osobną, godną
osobnej wzmianki. Zostawiania śladów mijającego także w języku. Czy ważne to,
co ewidentnie za plecami? Czymś takim epatuje stylistyka wysilonych, ponurych
wspomnień, które po delikatnym przetworzeniu zamieniają się w tworzywo
osobliwości, na wskroś współczesną lirykę mocy i niemocy. Czas to pieniądz przekształca
moje rodzinne miasto w gigantyczne pole namiotowe, w bezwstydny plac budowy
obiektów doraźnych i gibkich. Pamiętam pierwsze pytanie Dziadka na widok
Superbudy... Lepiej go nie cytować, nie mam wątpliwości: lepiej będzie schować
je w sobie, następnie zabrać do skrzynki. Patrzymy teraz na Silesię i myślimy w
duchu: to ostatni akt destrukcji, już więcej się nie da, już więcej nie można, nawet
nie wypada. Jeżeli stoi coś i się nie chwieje: zostawmy. Napisawszy to, ugryzłem
się w palec: jak to, czyżby na tym właśnie miał się kończyć śmiały spacer ku
świetlanej?? Niedoczekanie nasze. Z
odejściem Hotelu Silesia - najbardziej wytwornego przybytku uciech na
peerelowskim województwie katowickim w bezpowrotną odchodzi także zacny portugalski
akcent w całym socjalistycznym obozie. Nie wiem jak w innych miastach, chwilowo
nie dbam o to, ale nasza Silesia stanowi bodaj jedyny w Katowicach budynek
nieprywatny zdobiony glazurą. Jej właśnie po latach wspomnień i zamętu
najbardziej mi żal. Niby nic, a jednak coś. Silesia nasza kochana, do której
wpadały dziewczęta na chwilkę lub cięte słówko, lub by przeczesać włosy.
Silesia - kto by pomyślał - nie ma jej. A jeszcze niedawno, jeszcze wczoraj była.
I w mordę tam można było zarobić; tam, a ściślej: w obrębie drogi dojazdowej,
chyba że się zawczasu przyznałeś, skąd jesteś i że znasz Kalmusa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Od 36 lat
Od 36 lat wiem. Wiem i żyję z tym. cokolwiek znaczy to i tamto. Zadzwonił roztargniony Hermes, rozlało się mleko.
-
Wujek Generał, mocno przywiązany do miejsc, rytuałów i wdzięku marszruty, wędrował z małżonką na Mszę Świętą gościńcami osiedla. Nie mus...
-
EWOLUCJA JERÓW Jer twardy: ъ w pozycji słabej uległ zanikowi. Jer miękki: ь...
-
Zawsze mnie zastanawiało, skąd Jezus Zmartwychwstały wiedział, jakiego rodzaju deficyt umościł sobie w sercu Tomasza Apostoła z przydomkie...