Pochylił się
lipiec,
podpłynęła
ciemność
myślałem o Panu
Cogito
Nagle
odświętną zatrzepotał szatą
patriarcha
naiwny owadziego rodu...
Już
miałem krzyknąć: sprawdzam,
ja
tu rządzę - szepnąć,
ośmieszyć
gust żebraczy,
wykpić frak, mankiety
Pomyślałem o
wierszu Herberta,
o panu od
przyrody.
łobuzach od
historii.
Życiorysie pogodny,
pod głazem poczęty -
dłoń ma złakniona czynu,
do gwałtu gotowa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz